Włoscy taksówkarze biorą w piątek udział w strajku generalnym. Protest ma trwać do wieczora, do godziny 22. Domagają się oni pomocy finansowej od państwa, ponieważ z powodu epidemii znaleźli się w głębokim kryzysie. Mówią, że nie mają nawet pieniędzy na paliwo.

Z wielu części Włoch kierowcy jadą do Rzymu na manifestację przed Ministerstwem Finansów. Nie wszyscy jednak mogą przyjechać z powodu zakazu opuszczania miejscowości w czterech regionach - Lombardii, Piemoncie, Kalabrii i Dolinie Aosty, które od piątku są zamkniętymi, czerwonymi strefami o wysokim ryzyku zakażeń koronawirusem. Dlatego wiece odbędą się także w innych miastach.

Ich uczestnicy będą domagać się rekompensat za straty poniesione podczas lockdownu i w wyniku gwałtownego spadku zapotrzebowania na ich usługi.

Dzisiaj strajk taksówkarzy. Przepraszamy klientów, ale nie mamy nawet pieniędzy na paliwo - takie transparenty przygotowali protestujący, by zawiesić je na dużych rzymskich postojach, w tym przed dworcem kolejowym Termini.

Cytat

Jesteśmy zmuszeni do tego, by przerwać pracę. Przez miesiące woziliśmy lekarzy i pacjentów, za swoje pieniądze wyposażyliśmy nasze samochody w przegrody ochronne, kupiliśmy maseczki, rękawiczki i żel dezynfekujący, często dajemy je też klientom, ale pomoc, jaką otrzymaliśmy od państwa, jest naprawdę minimalna.
mówi szef związku zawodowego taksówkarzy Alessandro Genovese.


A do tego państwo dalej domaga się od nas podatków. Tak dalej być nie może - oświadczył związkowiec.