Prezydent Korei Płd. Mun Dze In przyjął w swojej rezydencji, Pałacu Błękitnym, na lunchu delegację wysokich rangą oficjalnych przedstawicieli Korei Płn., w tym siostrę przywódcy tego kraju Kim Dzong Una, Kim Jo Dzong. Media spekulują, czy jest to zapowiedź dalszych kontaktów. Było to spotkanie przedstawicieli obu państw koreańskich na szczeblu najwyższym od wielu lat.

Agencja Associated Press podkreśla, że Mun Dze In dokłada wszelkich starań, aby wykorzystać Zimową Olimpiadę w Pjongczangu do przywrócenia regularnej łączności z Koreą Północną aby, w dalszej kolejności, doprowadzić do wznowienia rokowań na temat jej programu nuklearnego.

Nie jest jednak jasne, czy sobotnie spotkanie doprowadzi do dalszych kontaktów. Według AP, deputowani do parlamentu z rządzącej Demokratycznej Partii Razem, mówią o możliwości wysłania do Pjongjangu specjalnego emisariusza, który spotkałby się z Kim Dzong Unem. Wspomina się nawet o możliwości spotkania na szczycie przywódców obu państw koreańskich.

Mun Dze In wyraził gotowość do takiego spotkania już podczas swojego inauguracyjnego przemówienia po objęciu urzędu w ub. roku. Północ i Południe Korei odbyły wcześniej dwa spotkania na szczycie - w 2000 i 2007 r. Oba odbyły się w Pjongjangu za rządów ojca obecnego przywódcy Korei Płn. Kim Dzong Ila.

Wcześniej Kim Jo Dzong oraz pozostali członkowie delegacji północnokoreańskiej, w tym będący nominalną głową państwa 90-letni przewodniczący prezydium północnokoreańskiego parlamentu Kim Jong Nam, wzięli udział w uroczystości otwarcia Igrzysk.

Podczas tej uroczystości Kim Jo Dzong i Kim Jong Nam siedzieli w loży dla VIP-ów wśród innych najwyższych rangą przedstawicieli państw z całego świata. Był tam też wiceprezydent USA Mike Pence, który zajmował miejsce w odległości mniej niż metr od delegacji północnokoreańskiej, ale - jak zauważyli dziennikarze - starał się jej nie zauważać.

Pence nie wziął też udziału w piątkowej kolacji zorganizowanej przed ceremonią otwarcia igrzysk. Miał siedzieć przy tym samym stole, co Kim Jong Nam. 

(j.)