To najprawdopodobniej Czesi będą reprezentować Polskę podczas szczytu unijnych przywódców 12 listopada na Malcie - ustalili dziennikarze RMF FM. Premier Ewa Kopacz nie będzie mogła tam pojechać, bo na ten właśnie dzień prezydent Andrzej Duda zwołał pierwsze posiedzenie Sejmu, na którym szefowa rządu musi - jak nakazuje konstytucja - złożyć dymisję.

To najprawdopodobniej Czesi będą reprezentować Polskę podczas szczytu unijnych przywódców 12 listopada na Malcie - ustalili dziennikarze RMF FM. Premier Ewa Kopacz nie będzie mogła tam pojechać, bo na ten właśnie dzień prezydent Andrzej Duda zwołał pierwsze posiedzenie Sejmu, na którym szefowa rządu musi - jak nakazuje konstytucja - złożyć dymisję.
Premier Ewa Kopacz i prezydent Andrzej Duda /Rafał Guz /PAP

Reprezentować nas mają akurat Czesi, bo są krajem z naszego regionu, a ponadto sprawują teraz prezydencję w Grupie Wyszehradzkiej, łączącej w sojusz Polskę, Czechy, Węgry i Słowację.

Ostateczna decyzja - jak donosi dziennikarz RMF FM Krzysztof Berenda - jeszcze nie zapadła, ale najprawdopodobniej to właśnie Pragę, a dokładniej premiera Bohuslava Sobotkę poprosimy o reprezentowanie nas na przyszłotygodniowej Radzie Europejskiej.

Nie jest to zresztą coś niezwykłego - zauważa Krzysztof Berenda. Np. podczas ostatniego unijnego szczytu Cypr był reprezentowany przez Grecję.

Są jeszcze inne wyjścia. Prezydent Andrzej Duda może przełożyć datę pierwszego posiedzenia Sejmu albo nowy marszałek będzie mógł zarządzić jednodniową przerwę, by premier Kopacz mogła jednak na szczyt polecieć.

W przyszłym tygodniu na Malcie odbywają się dwa szczyty. Pierwszy, w dniach 11-12 listopada, to szczyt Unia Europejska - Afryka. Tam może reprezentować nas premier, prezydent lub ich przedstawiciele, nawet ambasador.

Problem jest z drugim szczytem, nieformalną Radą Europejską. Rusza ona 12 listopada o 14:30. Tam zgodnie z artykułem 15 Traktatu o Unii Europejskiej, musi nas reprezentować premier lub prezydent. Tymczasem 12 listopada o godzinie 13:00 w Warszawie ma ruszyć pierwsze posiedzenie Sejmu. Taką datę wyznaczył prezydent Andrzej Duda.

Trzaskowski: Jeślli zapadnie decyzja żelazna, że prezydent nie jedzie, zwrócimy się do jednego z naszych partnerów

W takiej sytuacji, jeżeli nie jedzie premier Ewa Kopacz, nie pojedzie prezydent Andrzej Duda, to jedyna możliwość, którą przewiduje regulamin Rady, jest taka, że możemy wystąpić o to, żeby nas reprezentował prezydent lub premier innego państwa UE - potwierdził Rafał Trzaskowski, sekretarz stanu MSZ ds. europejskich. Jeżeli zapadnie decyzja żelazna, że nie jedzie pan prezydent, to w tym momencie kancelaria premiera wystąpi do jednego z naszych partnerów o reprezentowanie naszych interesów - podał. Nie odpowiedział jednak na pytanie, jakie państwo mogłoby reprezentować Polskę.

Typowany na ministra spraw zagranicznych w rządzie PiS Witold Waszczykowski zgadza się, że w takiej sytuacji to inne kraje powinny prezentować podczas szczytu stanowisko Polski. Jeśli obecny rząd ma jakieś zdanie do zakomunikowania naszym partnerom europejskim, to może to zdanie przedstawić któremuś z zaprzyjaźnionych przywódców europejskich, aby je zaprezentował, jak również prosić inne dyplomacje o informację, jakie poglądy zostały zaprezentowane przez innych przywódców - mówi Waszczykowski.

Prezydencki minister: Polski kalendarz polityczny nie może być dostosowywany do kalendarza międzynarodowego

Prezydencki minister Krzysztof Szczerski podkreślił z kolei, że na nieformalnym szczycie UE nie każde państwo będzie reprezentowane przez premiera bądź prezydenta.

To jest dodatkowe, nieformalne posiedzenie, które zostało zwołane kilka dni temu. Nie wypełnia wszystkich regulaminowych obowiązków samej Rady Europejskiej, jeżeli chodzi o odpowiednie wyprzedzenie - zaznaczył. Z racji nieformalnego trybu Rady wiemy, z informacji, które otrzymaliśmy przez MSZ z Brukseli, że nie każde państwo będzie reprezentowane przez premiera bądź prezydenta, dlatego że (spotkanie) nie ma charakteru decyzyjnego. Dokumenty, które będą przyjmowane, są dokumentami już znanymi - powiedział.

Nie ma powodu, żeby do tego nadzwyczajnego trybu prac Rady Europejskiej dostosowywać kalendarz w Polsce - stwierdził również Szczerski. Polski kalendarz polityczny nie może być dostosowywany do kalendarza międzynarodowego. Codziennie na świecie coś się dzieje. Gdybyśmy czekali za każdym razem, kto kiedy ogłosi na świecie jakieś wydarzenie, to całe życie polityczne w Polsce musiałoby zamierać w oczekiwaniu na decyzje innych krajów - powiedział.

Szczerski dodał, że nie widzi problemu, "żeby podejść elastycznie, tak jak inne kraje, do reprezentacji Polski na tym posiedzeniu". Wszyscy partnerzy w Europie znają kalendarz polityczny w Polsce, wiedzą, jaka jest sytuacja (...). Dzisiaj z Polski na tym szczycie żadne wiążące stanowisko na przyszłość być reprezentowane nie może, dlatego, że właśnie następuje zmiana władzy. Tak naprawdę, gdyby premier Ewa Kopacz była na szczycie, byłaby tam w charakterze technicznym - stwierdził. To, czy byłaby tam dzień po swojej dymisji, czy w dniu dymisji, czy dzień przed, to z punktu widzenia wagi politycznej i stanowiska nic nie zmienia. Wszyscy wiedzą, że o polityce migracyjnej w najbliższym czasie i stanowisku polskim w tej sprawie będzie decydował rząd, który niebawem powstanie - dodał.

(edbie)