Turecki prezydent Recep Tayyip Erdogan oświadczył, że Unia Europejska powinna przyjrzeć się temu jak sama traktuje imigrantów, a dopiero potem pouczać Turcję w tej sprawie. Według szefa państwa Europa "tańczy na polu minowym", gdyż wspiera grupy terrorystyczne.

W przemówieniu Erdogan podkreślił, że Ankara będzie słuchać krytyki z zewnątrz tylko wtedy, gdy ta krytyka będzie uzasadniona. Wypowiadał się, gdy w Brukseli trwało spotkanie premiera Turcji Ahmeta Davutoglu z szefem Rady Europejskiej Donaldem Tuskiem i przewodniczącym KE Jean-Claude'em Junckerem.

W czasie gdy Turcja gości 3 miliony migrantów, ci, którzy nie mogą znaleźć miejsca dla garstki uchodźców, i ci, którzy w samym środku Europy przetrzymują tych niewinnych ludzi w haniebnych warunkach, najpierw muszą spojrzeć na siebie - powiedział Erdogan.

Prezydent oskarżył niektóre kraje o pośrednie lub bezpośrednie wspieranie terroryzmu. Była to aluzja do Partii Pracujących Kurdystanu (PKK), która od 30 lat walczy o większą niezależność południowego wschodu Turcji. Organizacja powiązana z PKK przyznała się do dwóch zamachów samobójczych w Ankarze, w których w ciągu miesiąca zginęło 66 osób.

Przywódcy UE wyrazili zaniepokojenie z powodu cywilnych ofiar operacji tureckiej armii na południowym wschodzie Turcji i zaapelowali o proporcjonalne użycie siły.

Nasza walka z terroryzmem jest wyważona i uzasadniona. Wszystkie organizacje terrorystyczne, które działają w naszym regionie i w Turcji, zjednoczyły się przeciwko Turcji. Wiele krajów, głównie zachodnich, wciąż nie może wykazywać się pryncypialnym stanowiskiem wobec tych grup - powiedział Erdogan.

Ubolewał, że belgijskie władze zezwoliły zwolennikom PKK na rozstawienie namiotów w pobliżu siedziby Rady UE w Brukseli, gdzie w piątek trwa spotkanie. Według Erdogana rozwieszone tam flagi i plakaty zostały później usunięte.

(az)