Epidemia Eboli, która rozprzestrzenia się w zachodniej Afryce, może mieć swój początek w Gwinei. Wszystko zaczęło się od chorego 2-latka – twierdzą eksperci w publikacji na łamach „New England Journal of Medicine”.

Jeśli wyniki badań naukowców są prawidłowe, to początek zbierającej śmiertelne żniwo epidemii, dał 2-latek, który zachorował pod koniec zeszłego roku. Dziecko zmarło 6 grudnia we wsi Meliandou w południowej części Gwinei, niedaleko granicy z Sierra Leone i Liberii.

Chłopiec miał skurcze, wysoką gorączkę i biegunkę - ale wtedy nikt nie był w stanie powiedzieć, dlaczego choroba zabrała jego życie.

Od niego prawdopodobnie zaraziło się kilku członków rodziny. Zanim nadszedł rok 2014, zmarła matka dziecka oraz jego 3-letnia siostra. Po nowym roku zmarła babcia chłopca i wioskowa mamka. Dwie kolejne osoby zaraziły się w trakcie uroczystości pogrzebowych i przeniosły zarazę do innych wiosek. I tak ruszyła lawina zachorowań.

Dopiero 10 marca lekarze nabrali podejrzeń, że rozprzestrzeniająca się śmiertelna choroba wywołana jest wirusem Ebola. Wtedy jednak choroba przekroczyła już granice i rozprzestrzeniała się w Sierra Leone i w Liberii. Dotarła nawet do Nigerii.

Źródło dn.se