Międzynarodowa organizacja "Lekarze Bez Granic" domaga się zwołania nadzwyczajnego posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ. Jego tematem ma być zaostrzająca się epidemia gorączki krwotocznej Ebola.

Organizacja alarmuje, że jedynym sposobem zatrzymania rozprzestrzeniania się śmiercionośnego wirusa jest wysłanie na zachód Afryki wojskowych jednostek medycznych z Francji, USA, Wielkiej Brytanii i krajów skandynawskich.

Szef francuskiej sekcji "Lekarzy Bez Granic" doktor  Mego Terzian ostrzega, że epidemia zagraża kolejnym krajom afrykańskim. Jego zdaniem, wkrótce może też dotrzeć nad Wybrzeże Kości Słoniowej oraz do Mali i Gwinei Bissau. Ekspert podkreśla, że Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) jest całkowicie bezsilna w walce z epidemią, bo nie ma wystarczających środków, żeby ją powstrzymać.

Zdaniem doktora Terziana, w celu ochrony ludności cywilnej Rada Bezpieczeństwa ONZ  musi więc uchwalić rezolucję umożliwiająca wysłanie na zachód Afryki wojskowych oddziałów  medycznych. Lekarz alarmuje, że walka z epidemią powinna stać się priorytetem RB ONZ, bo Ebola jest dużo groźniejsza dla światowej ludności niż "Państwo Islamskie i inne muzułmańskie organizacje terrorystyczne w Syrii i Iraku".

Według WHO oraz władz Nigerii i Demokratycznej Republiki Konga śmiercionośny wirus zabił już ponad dwa tysiące osób tylko w zachodniej części Afryki. Ponad cztery tysiące zostało zarażonych. 1089 osób zmarło w Liberii, 517 w Gwinei,  491 w Sierra Leone,  53 w Demokratycznej Republice Konga i 8 w Nigerii.

Już pod koniec sierpnia WHO ostrzegała, że tempo zakażeń "ciągle przyspiesza". "Nasze plany zakładają, że w wielu miejscach, gdzie jest duży przepływ ludności może dojść do nagłego zwiększenia liczby zakażeń, nawet czterokrotnych. Liczba zakażonych może sięgnąć 20 tysięcy osób" - podkreśliło WHO.

(ug)