Rząd w Londynie potrzebuje zgody parlamentu, by rozpocząć formalny proces wychodzenia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej - orzekł brytyjski Wysoki Trybunał (High Court). Rzecznik gabinetu Theresy May zapowiedział już, że rząd złoży apelację w tej sprawie. Odwołanie to powinno zostać rozpatrzone na początku grudnia.

Rząd jest rozczarowany orzeczeniem Trybunału. Kraj zagłosował za wyjściem z Unii Europejskiej w referendum zatwierdzonym przez ustawę parlamentarną. Rząd jest zdeterminowany, by uszanować wynik referendum. Odwołamy się od orzeczenia - ogłosił rzecznik rządu w oświadczeniu.

Decyzja Wysokiego Trybunału jest poważnym ciosem dla rządu premier Theresy May i zwolenników Brexitu. Zostali oni pokonani przez  grupę biznesmenów, którzy nie chcą, by obowiązujące prawa Unii Europejskiej zostały im odebrane bez zgody parlamentu. Uruchomienie procedury brexitu, porównywane jest na Wyspach do kuli, która wylatuje z lufy pistoletu - nie można jej zatrzymać.

Po uruchomieniu Art. 50 Traktatu Lizbońskiego, wyjście Wielkiej Brytanii z Unii będzie nieodwracalne. W swym orzeczeniu Trybunał nie odniósł się do kwestii członkostwa we Wspólnocie - to uczynili już Brytyjczycy w referendum.

Trybunał skupił się wyłącznie na prawie, a ono nie zezwala rządowi na podjęcie tak ważnej decyzji bez konsultacji z parlamentem. Jeśli apelacja rządu okaże się nieskuteczna, procedura opuszczenia przez Wielką Brytanię Unii Europejskiej znacznie się skomplikuje i na pewno przeciągnie. Po głosowaniu w Izbie Gmin, wypowiedzieć się będą musieli na ten temat członkowie Izby Lordów.

Rządzący Konserwatyści nie posiadają w wyższej izbie brytyjskiego parlamentu większości. W dodatku podczas całego procesu legislacyjnego, posłowie będą mogli domagać się wprowadzenia poprawek i stawiać warunki, zanim procedura brexitu będzie mogła zostać uruchomiona.

Mogą na przykład zażądać bliższych informacji na temat negocjacji handlowych z Brukselą, jakie po niej nastąpią. Premier Theresa May starała się tego uniknąć, odmawiając parlamentowi głosu w tej sprawie. Jak postanowił dziś Wysoki Trybunał w Londynie, takie stanowisko jest niezgodne z prawem.

Wyjście z Unii Europejskiej oznacza utratę praw, które dotychczas posiadali Brytyjczycy, dlatego parlament - a nie rząd - powinien o tym zadecydować - podkreśla Pat McFadden, poseł opozycyjnej Partii Pracy.

Jak zauważa brytyjski korespondent RMF FM Bogdan Frymorgen, parlament teoretycznie mógłby zablokować Brexit - dwie trzecie członków Izby Gmin są bowiem przeciwne wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii. Pozostaje jednak pytanie, czy zagłosowaliby oni zgodnie z własnym sumieniem i poglądami, czy kierując się obowiązkiem reprezentowania woli elektoratu.

(e/łł)