Postanowienie wiceprezesa TSUE w sprawie 1 mln euro dziennych kar za brak likwidacji Izby Dyscyplinarnej usztywnia rozmowy w sprawie Krajowego Planu Odbudowy - ustaliła nasza dziennikarka w Brukseli Katarzyna Szymańska-Borginon. Pole manewru się zawęziło, bo rozwiązania sporu stały się teraz stricte prawne. Zmniejszyły się więc możliwości politycznego "manewrowania". Teraz sprawa zatwierdzenia polskiego KPO będzie równoległa naliczaniu codziennie kar, bo w obu przypadkach chodzi o to samo - likwidację Izby Dyscyplinarnej.

Polskie władze znalazły się w o wiele trudniejszej sytuacji negocjacyjnej, bo są teraz pod podwójną presją. Warszawie grozi utrata możliwości uzyskania 5 mld euro zaliczki, jeżeli KPO nie zostanie zatwierdzony do końca roku. Dodatkowo codziennie będą naliczane kary za zwłokę w związku z Izbą Dyscyplinarną. Presja na szybką likwidację Izby znacznie się więc zwiększyła. 

Premier Mateusz Morawiecki w "Financial Times" (poza słowami o III wojnie światowej i przykładaniu pistoletu do głowy) zapewniał że "legislacja mająca na celu rozwiązanie Izby Dyscyplinarnej jest bliska ukończenia" i podał nawet termin jej przedstawienia: "do końca roku".

Akceptacja ze strony Komisji Europejskiej polskiego KPO będzie musiała być praktycznie tożsama z wycofaniem wniosku o kary. Chce tego zresztą Warszawa. Jeśli Komisja chce znaleźć kompromis (w sprawie KPO - przyp. red.), musi cofnąć wrześniową decyzję o tym, by domagać się od Polski naliczanej codziennie grzywny - mówił premier Morawiecki w wywiadzie dla "Financial Times". Teraz po postanowieniu o karach trudno jednak będzie KE zgodzić się na KPO na podstawie politycznych obietnic rządu PiS, gdyż wycofanie z TSUE wniosku o kary musi mieć mocne oparcie w konkretnych działaniach podjętych przez polskie władze. 

Teraz KE nie będzie mogła przystać tylko na polityczne deklaracje premiera Morawieckiego, bo jeżeli miałaby wycofać z TSUE wniosek o kary, to zgodnie z zasadami musi przedstawić trybunałowi - tzw. "nowe okoliczności" - mówi jeden z unijnych prawników. W obecnej sytuacji "nowe okoliczności" to już nie mogą być tylko "zapewnienia i deklaracje". To mogą być jedynie prawne gwarancje likwidacji Izby Dyscyplinarnej i skutków jej działania - mówi prawnik UE. Sytuacja prawna jest już na tyle skomplikowana, że ogranicza Polsce pole manewru. Nowa ustawa nie jest warunkiem koniecznym, żeby się dostosować do postanowienia o środku tymczasowym, ale po wyroku Trybunału Konstytucyjnego, który uznał wyższość prawa krajowego nad unijnym, jest duża nieufność unijnych instytucji. Wszyscy zdają sobie sprawę, że każdy organ w Polsce może powiedzieć, że zgodnie z wyrokiem TK stosuje się do prawa krajowego, a nie unijnego - dodaje. 

Zdaniem rozmówcy dziennikarki RMF FM gwarancje w postaci ustawy likwidującej Izbę Dyscyplinarną są konieczne, bo inaczej KE naraziłaby się na zarzut braku konsekwencji, że z jednej strony prowadzi o to samo spór przed TSUE, a z drugiej uznaje, że deklaracje Polski są wystarczające, żeby zatwierdzić KPO.

Premier zapowiedział likwidację Izby Dyscyplinarnej

Likwidację Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego zapowiedział premier Mateusz Morawiecki w czasie debaty w Parlamencie Europejskim w Strasburgu.

Komisja Europejska jeszcze we wrześniu wniosła do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej o kary finansowe dla Polski za niewykonanie postanowienia wiceprezes unijnego trybunału o natychmiastowym zamrożeniu działania Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego.

Wyrok TSUE z lipca nakazał Polsce natychmiastowe zawieszenie funkcjonowania Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, powołanej do prowadzenia postępowań o charakterze dyscyplinarnym wobec sędziów i prokuratorów.

Ponieważ Polska zwlekała z likwidacją ID, wczoraj TSUE zdecydował o karze w wysokości 1 mln euro dziennie.

Przypomnijmy, że zgodnie z wcześniejszą decyzją europejskiego Trybunału, Polska ma płacić pół miliona euro dziennie za nie zamknięcie kopalni Turów.

Opracowanie: