Na 1 do 2 milionów złotych dziennie szacują swoje straty Polskie Linie Lotnicze LOT z powodu zamknięcia warszawskiego lotniska i odwołania rejsów po awaryjnym lądowaniu Boeinga 767.

Prezes spółki Marcin Piróg przyznaje, że wiele zależy od opinii Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych. Będzie ona miała wpływ na ubezpieczenie. Szacujemy, że zamknięcie warszawskiego lotniska na jeden dzień to utrata około 12 tysięcy pasażerów i strata około 1 do 2 milionów złotych - powiedział Piróg.

Szef LOT-u wyjaśnił także, że komisja badająca wypadek musi oszacować stopień uszkodzenia samolotu. Dopiero po tym LOT będzie rozmawiał z ubezpieczycielem o kwocie odszkodowania. To, czy samolot będzie nadawał się do użytku, wiadomo będzie za kilka tygodni.

LOT w dniu roboczym wykonuje około 280 lotów. Ponosimy koszty dowozu do Warszawy pasażerów, którzy lądowali w Krakowie, Łodzi, Katowicach, Gdańsku. Są koszty zakwaterowania osób, które wczoraj miały wylecieć, a tego nie zrobiły. Dzisiaj konkretnej liczby nie podam, ale na pewno obciąża to nasz rachunek wyników - powiedział Piróg.

Prezes powiedział, że Boeing 767, który lądował awaryjnie, był leasingowany i leasingodawca nie zapewni kolejnego samolotu. Szukamy własnymi siłami nowego samolotu zastępczego. Prawdopodobnie w ciągu kilku najbliższych dni nasza flota zostanie uzupełniona. Od wczoraj rozmawiamy z firmami, które proponują nam zastępcze 767. Nie będziemy zmieniać siatki połączeń - powiedział.

Według szefa PLL LOT o godzinie 22.30 może wystartować samolot do Hanoi. Od jutra wszystkie loty powinny się odbywać regularnie.

Straty szacuje także warszawskie lotnisko Chopina. W ciągu dnia wykonywanych jest tam około 400 startów i lądowań. Lotnisko Chopina jest największym portem lotniczym w Polsce. Obsługuje ruch rozkładowy, czarterowy oraz cargo. W 2010 roku z usług lotniska skorzystało łącznie blisko 8 milionów 700 tysięcy pasażerów, czyli prawie 43 procent całkowitego ruchu pasażerskiego w Polsce.