Ważna, techniczna zmiana w procesie Amber Gold. Prowadząca sprawę sędzia Lidia Jedynak zgodziła się na przesłuchiwanie świadka w trybie wideokonferencji. Niewykluczone, że podobne decyzje mogą w przyszłości dotyczyć kolejnych świadków.

Zmiana może dać wreszcie szansę na przesłuchanie świadków spoza Trójmiasta, którzy do tej pory, mimo wezwań, nie stawiali się w sądzie. Na razie decyzja podjęta przez sąd dotyczy jednej osoby. Z podobnymi wnioskami wystąpiło jednak do sądu kolejnych kilkanaście. Dziś omawiany na sali sądowej przykład to matka dwójki małych dzieci. Nieobecność w sądzie usprawiedliwiać miała tym, że nie może zapewnić opieki dzieciom na czas wyjazdu do Gdańska.

Obrońcy, zarówno Marcina P.  i Katarzyny P., stanowczo protestowali. Tłumaczyli, że w trybie wideokonferencji nie da się na przykład pokazać świadkowi dokumentów, których mogą dotyczyć niektóre pytania. Albo, że przesłuchania mogą przedłużać się i być niezrozumiałe z powodu zakłóceń sygnału. Te argumenty nie przekonały jednak sędzi Lidii Jedynak.

Dziś odbyło się kolejne, 27. posiedzenie w procesie w sprawie głośnej afery finansowej. Do tej pory przesłuchano mniej więcej 10 proc. świadków, o których przesłuchanie zawnioskowali prokuratorzy. Wiemy też, że obrońca złożył wniosek, żeby przesłuchać wszystkich pokrzywdzonych, to jest ponad 18 tysięcy osób. W tym zakresie sąd nie podjął jeszcze decyzji. Najpierw przesłucha tych świadków, którzy są wymienieni w akcie oskarżenia, a następnie będzie rozpoznawał kolejne wnioski dowodowe - mówił sędzia Tomasz Adamski, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Gdańsku. Jak przyznał, nie da się przewidywać, jak długo może jeszcze potrwać proces w tej sprawie.

Nie chciał też odnosić się do kwestii powołania komisji śledczej w sprawie Amber Gold. Komentarza w tej sprawie odmówiła też obecna dziś na sali prokurator. Co innego obrońcy oskarżonych. To było do przewidzenia. Zwłaszcza w kontekście medialnych doniesień o politycznych powiązaniach twórców Amber Gold i udziału polityków w ochronie tej działalności. Według mojej wiedzy żadnych powiązań nie było. Natomiast linia obrony przewiduje i opiera się też w części na tym, że zachwianie płynności finansowej Amber Gold było wywołane przez doprowadzenie przez aparat państwa do bankructwa linii lotniczych OLT - mówił adwokat Michał Komorowski, obrońca Marcina P. Jak przyznał, możliwość przedstawienia opinii publicznej szczegółów upadku OLT przed komisją śledczą byłaby korzystna dla jego klienta, a sam Marcin P. chciałby się przed sejmową komisją śledczą stawić. 

(abs)