Na zakończenie ostatniej debaty wyborczej Bronisław Komorowski zaproponował Jarosławowi Kaczyńskiemu, aby razem z nim podpisał się na egzemplarzu konstytucji, gdzie wcześniej napisał: "Zgoda buduje, bo Polska jest najważniejsza", czyli połączenie haseł wyborczych obu kandydatów. Prezes PiS podpis złożył.

Konstytucja zostanie przekazana do licytacji podczas koncertu Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy na rzecz powodzian.

Takim pojednawczym gestem obaj kandydaci także rozpoczęli debatę - uścisnęli sobie dłonie. Zaproponował to Komorowski, mówiąc: miałbym propozycję, abyśmy uścisnęli przed całą Polską rękę jeszcze raz na zgodę.

Czy kandydaci są zadowoleni z tego, jak funkcjonuje państwo?

Pytaniem o zaufanie do instytucji państwowych w kontekście odnalezionych akt ze sprawy Olewnika oraz pozwu mieszkańców Sandomierza w sprawie powodzi rozpoczęła się debata kandydatów na prezydenta.

Jest wiele rzeczy ważnych do zrobienia, nastąpiła bardzo ważna zmiana, trzeba ją pogłębić, by uchwycić nowe szanse - odpowiedział Komorowski. Jak dodał, ze sprawą Olewnika nie umiało się uporać wiele rządów. A fakt, że udało się dotrzeć do zaginionych dokumentów - ocenił Komorowski - jest tyle samo smutny, ile satysfakcjonujący.

Trzeba sprawę do końca wyjaśnić i załatwić - powiedział Komorowski.

Odnosząc się do powodzi, powiedział, że w tej kwestii bardzo wiele można zrobić "na zasadzie współpracy". Chciałem wyrazić nadzieję, że potrafimy się nie tylko różnić, spierać o przeszłość, ale również współpracować, szukać tego, co jest wspólne - powiedział Komorowski. Rząd daje 2 mld na pomoc, a myślę panie prezesie, że my możemy dać coś takiego, co jest niewymierne - zgodę - zwrócił się Komorowski do Kaczyńskiego.

Ja miałbym propozycję, abyśmy uścisnęli przed całą Polską, przed kamerami rękę jeszcze raz na zgodę, bo być może zgoda zbuduje także dobre działania rzecz polskich powodzian - powiedział kandydat PO.

Kaczyński krytykuje Komorowskiego za wypowiedź podczas powodzi

Kaczyński zacytował słowa Komorowskiego wypowiedziane w trakcie jego wizyty u powodzian: Miałem przyjemność wizytowania terenów powodziowych, w zeszłym roku powódź, w tym roku powódź, więc pewnie ludzie są już oswojeni, obyci z żywiołem, woda ma to do siebie, że się zbiera, stanowi zagrożenie, a potem (spływa) do głównej rzeki i do Bałtyku.

Według kandydata PiS, ta wypowiedź Komorowskiego wyraża "pewien poziom nieodpowiedzialności". To właśnie ta nieodpowiedzialność jest przyczyną zarówno tego, żeby my dzisiaj po powodzi mamy do czynienia z bardzo wieloma pretensjami, bo tak naprawdę sytuacja trudna zaczyna się po powodzi, to jest ten moment sprawdzianu państwa, to jest przyczyna tego wszystkiego, co się działo wokół sprawy Olewników - ocenił Kaczyński.

Jak dodał, trzeba podnieść bardzo mocno poziom odpowiedzialności polskiej klasy politycznej (...) To na pewno będzie coś co nas pod tym względem ogromnie wzmocni, to znaczy polskie państwo na pewno będzie dużo mocniejsze- podkreślił kandydat PiS.

Zdaniem Kaczyńskiego, MSWiA nie uwzględniło ostrzeżeń przed powodzią, Polska nie wykonała zaleceń UE, nie zostały wykonane inwestycje przeciwpowodziowe.

Kandydat PiS przekazał Komorowskiemu dokument pt. "Polska 2030" - przygotowany przez ministra Michała Boniego, i wskazał stronę, która - jego zdaniem - świadczy o tym, że istnieje Polska A i Polska B, a ten proces się coraz bardziej pogłębia.

Komorowski przeprasza Kaczyńskiego za słowa Palikota

Bronisław Komorowski przeprosił podczas debaty Jarosława Kaczyńskiego za słowa posła PO Janusza Palikota o "patroszeniu" prezesa PiS. Bardzo chętnie przeproszę pana prezesa za nieopatrzne wypowiedzi pana Janusza Palikota, który nawiązywał do bajki o czerwonym kapturku. Za bajkę też przepraszam pana prezesa - powiedział kandydat PO na prezydenta.

Kandydat PO dodał jednak, że jako marszałek Sejmu nie odpowiada za posłów. Nie odpowiadam za Jarosława Kaczyńskiego. Nie odpowiadam za Janusza Palikota - stwierdził.

Komorowski zaznaczył też, że stara się tak organizować prace Sejmu, aby wszyscy mogli czuć, że działają na równych prawach z wszystkimi różnicami charakterów, poglądów, sympatii, antypatii.

Kaczyński i Komorowski o sytuacji demograficznej

Rodzenie dzieci powinno stać się modne - powiedział Jarosław Kaczyński, odpowiadając na pytanie o sytuację demograficzną w Polsce. Rodzinie nie należy przeszkadzać - podkreślił Bronisław Komorowski.

Kandydaci na prezydenta byli pytani, co zamierzają zrobić, by Polska się nie wyludniała, żeby młodzi ludzie widzieli w naszym kraju szansę na swoje życie i pracę, a młodzi ludzie ze świata widzieli w Polsce kraj, w którym warto inwestować, w którym można szukać pracy.

Jarosław Kaczyński podkreślał, że przede wszystkim trzeba mieć plan działania w różnych dziedzinach, plan zrealizowania różnych wielkich przedsięwzięć społecznych (...) W sprawie wyludniania ogromnie ważne są mieszkania dla średnio i mniej zarabiających ludzi - zauważył.

Zdaniem kandydata PiS, plan może być zrealizowany wtedy, kiedy w pierwszym etapie uzyskamy (...) pewne zasadnicze porozumienie.

Porozumienie jest potrzebne, bo tylko wtedy, kiedy odrzucimy ideologię liberalną, (...) kiedy będziemy wiedzieli w jaki sposób wykorzystać nasze szanse, które tworzą środki europejskie, własne środki, ogromna energia Polaków (...) będziemy mogli doprowadzić do tego, że Polska będzie się rozwijała - powiedział prezes PiS.

Jak podkreślił, potrzebna jest także bardzo zdecydowana polityka prorodzinna, w sferze realnej pomocy wobec młodych matek, także w sferze kultury, by - jak mówił - rodzenie stało się wartością, by stało się modne.

W ocenie Kaczyńskiego, należy wrócić do programu przygotowanego przez minister pracy i polityki społecznej w jego rządzie Joannę Kluzik-Rostkowską. On był odrzucany lub trzymany w słynnej zamrażarce. (...) Mam nadzieję, że przyjdzie czas na to, by do tych założeń wrócić - zaznaczył.

Bronisław Komorowski odpowiadał, że "dobrze mieć plan, ale jeszcze lepiej plan ten realizować". Państwo są specjalistami od planów niezrealizowanych, od zamierzeń, które nigdy nie były przekute w żadne działania - ocenił kandydat Platformy, zwracając się do prezesa PiS.

Jak przekonywał, wie co należy zrobić, by pomóc polskiej rodzinie. Po pierwsze nie należy jej przeszkadzać i stawiać na wzrost gospodarczy - podkreślił Komorowski.

W jego ocenie Polacy nie będą wyjeżdżali za granicę, jeśli Polska będzie się rozwijała, tak jak inne kraje Unii Europejskiej (...) Jeśli wyrówna się poziom życia, nikt nie wyjedzie do Wielkiej Brytanii, a tych, którzy wyjechali należy przywrócić, zachęcić do powrotu, razem z kapitałem, wiedzą i umiejętnościami - mówił marszałek Sejmu.

Przypomniał, że rząd PO-PSL wprowadził abolicję podatkową dla Polaków pracujących za granicą, co pozwala młodym Polakom wracać legalnie, pieniędzmi zarobionymi z Wielkiej Brytanii do Polski.

Państwo nie może stać tyłem do ludzi - polemika na temat służby zdrowia

Państwo nie może stać tyłem do ludzi, chcę, żeby Polska była jedna - deklarował Kaczyński. Bronisław Komorowski przekonywał, że szuka tego co łączy, a nie dzieli. Kandydaci wdali się w polemikę na temat służby zdrowia.

Główna sprawa, która jest w Polsce, to żeby państwo nie stało tyłem do ludzi. Mamy dzisiaj wybór między dwoma różnymi koncepcjami - mówił Kaczyński. Przeciwstawiał poglądy swoje (oraz Prawa i Sprawiedliwości) poglądom Komorowskiego (i Platformy Obywatelskiej). Podkreślał, że Komorowski opowiada się za komercjalizacją służby zdrowia, a on, aby była to "służba publiczna".

Sprawa oświaty: tu (Komorowski) - częściowa odpłatność, my - zdecydowanie przeciwko częściowej odpłatności. Prywatyzacja - my: zachowanie znacznej części majątku państwowego, przedsiębiorstw strategicznych w ręku państwa, druga strona zdecydowanie za tym, żeby prywatyzować jak najszybciej i niemalże na siłę - mówił Kaczyński.

Podkreślił też, że on opowiada się za zachowaniem mediów publicznych, a jego kontrkandydat za tym, żeby je radykalnie zredukować na rzecz mediów prywatnych.

My chcemy doprowadzić do tego, żeby Polska była rzeczywiście jedna. Tego nie mogę dostrzec w polityce, jaką prowadzą nasi konkurenci - podsumował Kaczyński.

Komorowski deklarował z kolei, że zawsze szuka tego co może łączyć, a nie dzielić. Zaznaczył jednocześnie, że "jedni są specjalistami od deklarowania", a inni "od roboty". Jako dokonania rządu PO wymienił podwyżki dla nauczycieli, coroczną rewaloryzację emerytur, wyrównywanie szans regionów.

Nie ma co Polaków straszyć perspektywą, że będzie prywatna służba zdrowia, bo to pan przegrał proces o kłamstwo w tej kwestii - zwrócił się do Kaczyńskiego. Będzie skomercjalizowana - odparł prezes PiS.

Komorowski przywołał zapis konstytucyjny, który mówi, że obywatelom należy się leczenie za pieniądze publiczne. Ja tego na pewno nie chcę zmienić. To jest istota reformy służby zdrowia, oparta o zasadę, że Polak z własnej kieszeni ani złotówki nie będzie do tego dopłacał. Jeżeli na to się pan zgodzi, to ja zapraszam do współpracy - zadeklarował Komorowski.

Kaczyński i Komorowski o potrzebie dialogu

Kandydaci na prezydenta mówili o możliwości zakończenia wojny polsko-polskiej i możliwości zgody w polityce. Obydwaj zgodzili się, że zmiana obecnej sytuacji jest potrzebna.

Dialog jest potrzebny, tylko to często muszą być do tego gotowe obie strony (...). Jeżeli się proponuje jakiś dialog trzeba spotkać się z odzewem. Nie trzeba kończyć wojen politycznych w Polsce jeśli się ich nie wywoła. Nie trzeba przepraszać, że się było brutalnym w polityce jeśli się zachowywało łagodnie i normalnie wcześniej - podkreślił Komorowski.

Jak dodał, dialog jest wiarygodny w wykonaniu tych, którzy nigdy nikogo nie niszczyli i obrażali. Jak Janusz Palikot będzie proponował dialog, albo Jarosław Kaczyński, to warto się zastanowić czy jest to dialog wiarygodny - zaznaczył.

Z kolei Jarosław Kaczyński ocenił, że "porozumienie może być oparte tylko na prawdzie", a z tym - jak dodał - jest kłopot. To nie było tak, że nasza strona nie była atakowana, obrażana, poniżana, a tylko to robiła. Było zupełnie inaczej (...). Pierwsza sprawa, która powinna stanąć jeśli chodzi o porozumienie narodowe to posługiwanie się prawdą, a nie nieustanny blef, nieustanna gra - zaznaczył.

Kaczyński przytoczył wypowiedzi Komorowskiego z niedzielnej debaty. Sprawa armii. Pan marszałek mówił, że jest ta sprawa załatwiona. Jest zupełnie inaczej. W zeszłym roku zabrakło 2 mld zł na armię w stosunku do założeń, które powinny być realizowane zgodnie z ustawą - przekonywał.

Mamy sprawę nauczycieli. Pan marszałek twierdził, że będą mieli 30 proc. podwyżek. Oni twierdzą, że będą mieli 8,8 proc - dodał. Powiedział też, że Komorowski twierdził, że umowa gazowa jest negocjowana, podczas gdy została ona już zaakceptowana.

Kaczyński był też pytany czy jest gotów pojednać się z Lechem Wałęsą. Wyciągnę rękę do każdego kto będzie zachowywał się w sposób, który jest właściwy dla polskiej kultury - zadeklarował kandydat PiS.

Dopytywany, czy dotyczy to też Lecha Wałęsy, odparł: Nie mówię, że nie, do każdego, do Wałesy też.

Komorowski: Podnoszenie podatków - najgorsza rzecz

Podnoszenie podatków, to najgorsze rozwiązanie - stwierdził Komorowski, a Kaczyński przypomniał, że to za rządów PiS podatki zostały obniżone. Obaj kandydaci byli pytani o to, w jaki sposób chcą zmniejszać deficyt budżetowy i czy podpisaliby ustawę o podniesieniu podatków.

Podnoszenie podatków, to najgorsze rozwiązanie. Pan prezes (Kaczyński) wspomniał o obniżeniu podatków, ale to było zasługą rządu Kazimierza Marcinkiewicza, który przysłał mi list protestujący przeciwko przypisywaniu sobie tej zasługi przez Jarosława Kaczyńskiego - powiedział Komorowski.

Według kandydata PO, jest potrzebna zmiana w systemie emerytalnym. My proponujemy zmiany na zasadzie wyboru - czy ktoś chce dłużej pracować i mieć wyższą emeryturę, czy też krócej pracować i mieć niższą emeryturę - zaznaczył.

Jak podkreślił Komorowski, za rządów Jarosława Kaczyńskiego - pomimo tego, że był wzrost gospodarczy - nie udało się tego wzrostu wykorzystać. Można było myśleć o nadwyżce, można było zlikwidować deficyt, tego za czasów rządów Jarosława Kaczyńskiego nie zrobiono. Szkoda - ocenił kandydat PO.

Zdaniem Komorowskiego, rząd Platformy obronił Polskę przed kryzysem gospodarczym. Obronimy do końca i będziemy próbowali znaleźć sposób na obniżenie deficytu - podkreślił.

Kaczyński przypomniał, że to minister Zyta Gilowska - za jego rządów - obniżyła podatki. Poziom nieprawdy, którym się w tej chwili posługuje pan marszałek, jest zupełnie niesłychany. Apeluję do pana, żeby pan z tego po prostu zrezygnował - oświadczył.

Za naszych czasów deficyt budżetowy został obniżony do kilkunastu miliardów złotych, zostaliśmy wyprowadzeni ze sfery nadmiernego zadłużenia. Krótko mówiąc odnieśliśmy tutaj ogromne sukcesy i było pod tym względem bardzo dobrze. To się zdecydowanie pogorszyło pod rządami PO - powiedział Kaczyński.

Jak dodał, sprawa deficytu budżetowego powinna być załatwiona w Polsce bez radykalnych cięć. Przede wszystkim musimy mieć sprawne państwo, bo bez tego nie będziemy mieć także sprawnej gospodarki. Musimy zrealizować te wielkie plany inwestycyjne, które mogą zmienić Polskę, które zmienią te dziesięciolecie w dziesięciolecie wielkiego sukcesu - zaznaczył Kaczyński.

Kaczyński: Prywatyzacja dobra, ale w ograniczonym zakresie

Jarosław Kaczyński ocenił, że prywatyzacja jest dobra, ale w ograniczonym zakresie. Nie kwestionowaliśmy, że własność prywatna musi być podstawą nowoczesnej gospodarki - zaznaczył. Bronisław Komorowski przekonywał zaś, że prywatyzacja jest szansą na rozwój.

Obydwaj kandydaci byli pytani podczas środowej debaty telewizyjnej o poglądy na temat własności prywatnej i państwowej.

Kaczyński zaznaczył, że cieszy się tego, że własność prywatna jest podstawą polskiej gospodarki. Dodał jednak, że martwi go, iż państwo nie wspiera inicjatyw gospodarczych. Skrytykował przy tym działanie tzw. jednego okienka oraz sejmowej komisji Przyjazne Państwo, która - jego zdaniem - "służyła dla reklamy Palikota". Jesteśmy na 72. miejscu na świecie jeśli chodzi o wolność gospodarczą - powiedział.

Jesteśmy za wolnością, ale jednocześnie wiemy, że państwo w pewnych dziedzinach, które mają charakter strategiczny, powinno zachować swoje władztwo. Takich przedsiębiorstw (...) jest ok. 100. To jest przede wszystkim dziedzina energetyki. (...) Prywatyzacja jest rzeczą dobrą, ale w ograniczonym zakresie - podkreślił Kaczyński.

Zaznaczył też, że prywatyzacja służby zdrowia oznacza wprowadzenie zupełnie nowych "reguł gry". Prywatny szpital będzie mógł zawrzeć umowę z Narodowym Funduszem, ale nie będzie musiał i może dojść bardzo łatwo do sytuacji, że ludzie o niższych dochodach po prostu nie będą się mogli łatwo leczyć - mówił.

Komorowski podkreślił z kolei, że od zawsze był zwolennikiem społecznej gospodarki rynkowej. Ale czym innym jest wdrażanie mechanizmów prywatnej własności jako szansy na rozwój, a czym innym kłamstwo prywatyzacyjne. Otóż kłamstwo prywatyzacyjne jest uprawiane przez moich konkurentów po to, aby właśnie wywołać lęk Polaków przed prywatyzacją - powiedział.

Jego zdaniem, służba zdrowia nie jest zwykłym rynkiem (...) Dlatego pana prezesa bym zachęcał...niech pan pojedzie do Płocka, do szpitala miejskiego. Tam jest prezydent z PiS. On realizuje program Platformy Obywatelskiej komercjalizacji. Jeśli pan prezes nie wie, czym się różni prywatyzacja od komercjalizacji, to jest to dla mnie kompromitujące - zwrócił się do Kaczyńskiego.

Komorowski i Kaczyński przeciwni likwidacji KRUS

Bronisław Komorowski i Jarosław Kaczyński powiedzieli, że są przeciwni likwidacji KRUS. Obaj zadeklarowali też walkę o wyższe dopłaty dla polskich rolników. Obaj kandydaci byli pytani o stanowisko ws. unijnych dopłat dla rolników oraz ewentualną reformę KRUS.

Kandydat PiS podkreślił, że każdy kto podnosi rękę na KRUS pokazuje, że nie ma zielonego pojęcia o sytuacji na polskiej wsi. Przyznał jednak, że w KRUS-ie są patologie, które trzeba naprawić.

Likwidacja KRUS-u, czy jakieś jego radykalne ograniczenie, to nic innego jak doprowadzenie znacznej części gospodarstw domowych na wsi do zupełnej ruiny, do głodu - ocenił Kaczyński.

Także Komorowski mówił, że nie zna ani jednego polityka, który chciałby zlikwidować KRUS. Dodał jednocześnie, że KRUS należy poprawić, eliminując mechanizmy łatwego uzyskiwania korzystniejszych rozwiązań przez osoby nieuprawnione. Trzeba KRUS adresować do tej uboższej części wsi, bo to jest absolutnie sprawiedliwe i konieczne - ocenił.

Obaj politycy zapewnili też, że chcą walczyć o wyrównanie wysokości dopłat dla polskich rolników. Dopłaty były i są wielkim sukcesem polskiego rolnictwa. One bardzo pomogły polskiej wsi. Tylko, że one są w dalszym ciągu stosowane wobec Polski na zasadzie dyskryminacyjnej - stwierdził Kaczyński.

Jego zdaniem, po 2013 roku pozycja Polski w hierarchii wysokości dopłat w UE nie zmieni się. Dlatego, jak zapewnił Kaczyński, jego partia wraz z brytyjskimi konserwatystami forsuje w Parlamencie Europejskim pomysł, aby od 2013 roku dopłaty dla rolników były równe.

Komorowski nie krył zdziwienia tą wypowiedzią, gdyż - jak zaznaczył - zna zupełnie inny program brytyjskich konserwatystów. Dużo niebezpieczniejszy dla polskiej wsi. Dla mnie było zawsze dziwne jak można godzić deklaracje dotyczące walki o wysokość dopłat dla rolników polskich z przyjaźnią z konserwatystami brytyjskimi, którzy mają dosyć groźne poglądy na system dopłat w UE - powiedział.

Komorowski zaproponował Kaczyńskiemu współpracę w walce o zbliżenie wysokości dopłat dla polskich rolników do tych, które mają rolnicy francuscy, czy niemieccy.

Kandydaci o współpracy rządu i prezydenta w polityce zagranicznej

Jest konieczna współpraca rządu i głowy państwa w polityce zagranicznej - mówił podczas debaty Bronisław Komorowski. Jarosław Kaczyński zarzucił mu, że jest "100 procentowo" zależny od premiera Donalda Tuska. Kandydaci byli pytani o współdziałanie między rządem a prezydentem jeżeli chodzi o politykę zagraniczną oraz czy będą kontynuowali politykę prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

Komorowski zaznaczył, że politykę zagraniczną kreuje rząd, a prezydent jedynie współdziała w tej kwestii. "Źle się dzieje jeżeli jest konflikt między prezydentem a rządem. To oznacza naruszenie ducha konstytucji i prestiżowe polskie straty w konkretnych interesach" - ocenił.

Na pewno nie złożę meldunku premierowi, jak się zdarzyło poprzedniemu prezydentowi: "panie prezesie melduję wykonanie zadania", bo prezydent musi być autonomiczny, niezależny - zadeklarował.

Komorowski dodał, że nie ma zgody na pomysł, żeby w sprawach Polaków na Białorusi rozmawiać z Moskwą. Na to nie będzie zgody. To błąd, z którego pan prezes powinien się czym prędzej wycofać - dodał.

Kaczyński zaapelował do Komorowskiego, żeby zmarłych pomijał w swoich wypowiedziach, bo to nie jest ładne, nie jest fair po prostu.

Zaznaczył, że prezydent ma strzec interesów i suwerenności Polski. Przytoczył depeszę PAP z 10 kwietnia, w której jest mowa o tym, że premier Rosji Władimir Putin poinformował premiera Tuska, że udaje się na miejsce katastrofy samolotu TU-154 i zapewniał, że śledztwo ws. katastrofy smoleńskiej będzie prowadzone wspólnie przez prokuratorów polskich i rosyjskich.

Panie marszałku. Pan w tej sprawie nie zrobił absolutnie nic, pełniąc obowiązki prezydenta RP. To jest zapowiedź jak będzie wyglądała pańska prezydentura. Pańska zależność wobec Donalda Tuska jest 100-procentowa i tego nie ma co tego porównywać z moimi relacjami z Lechem Kaczyńskim, bo Lech Kaczyński był samodzielnym politykiem, dzięki któremu awansowałem - powiedział Kaczyński.

Podkreślił, ze będzie kontynuował "racjonalną" politykę, którą prowadził Lech Kaczyński.

Kaczyński: być w G-20; Komorowski: nasze szanse są w UE

Jarosław Kaczyński uważa, że Polska powinna być w grupie państw o najlepiej rozwiniętych gospodarkach G-20. Według Bronisława Komorowskiego, szanse Polski na rozwój są w Unii Europejskiej. Kandydaci mieli przedstawić swojej wizje prezydentury w zakresie polityki zagranicznej.

Polityka zagraniczna musi prowadzić do zapewnienia bezpieczeństwa w sensie militarnym i w sensie gospodarczym, dzisiaj przede wszystkim energetycznym. Polityka musi doprowadzić do tego, żeby państwo miało możliwie wysoki status, to znaczy, żeby na pewno nie było traktowane jako państwo-klient innych państw, i żeby jego pozycja w różnych organizacjach, przed wszystkim Unii Europejskiej, w procesach decyzyjnych była odpowiednio wysoka - powiedział Kaczyński.

Jego zdaniem Polska ma wszelkie przesłanki do tego, aby znaleźć się w grupie państw G-20. Mieścimy się w tych dwudziestu największych gospodarkach świata we wszystkich trzech głównych rankingach - zaznaczył kandydat PiS.

Jak ocenił, fakt, że Polska nie jest w G-20, to wynik niebywałej indolencji obecnej władzy, która nawet nie ośmieliła się tego podjąć.

Kaczyński ocenił, że Polska musi prowadzić grę zarówno na wschód od naszych granic, z sąsiadami nierosyjskimi, jak i w środkowej Europie oraz z wielkimi państwami Unii Europejskiej.

Zdaniem Komorowskiego, szanse na rozwój Polski są w Unii Europejskiej. Jak dodał, potrzebne jest także dalsze pojednanie z sąsiadami.

Przede wszystkich dbałość o pozycję Polski (polega) na niedąsaniu się na innych, nieszukaniu tego, co dzieli, tylko tego, co może łączyć. Dotyczy to wszystkich narodów, z którymi sąsiadujemy - podkreślił kandydat PO.

Trzeba też odejść od polityki ekspedycyjnej, zgłaszanej wtedy, kiedy mamy wysyłać żołnierzy za poklepanie po plecach. Z tym należy skończyć, trzeba dbać o polskie interesy i wtedy będzie wiadomo - wysyłamy tylu żołnierzy, na ilu nas stać, bo Polska jest członkiem wspólnoty międzynarodowej, więc musi uczestniczyć w rozwiązywaniu wspólnych problemów, ale na miarę swoich możliwości i za elementarne korzyści w różnych obszarach życia międzynarodowego - ocenił Komorowski. Jak dodał, rząd PiS o taką pozycję Polski nie zadbał.

Kandydaci o wycofaniu polskich żołnierzy z Afganistanu

Jeszcze dwa lata obecności polskich żołnierzy w Afganistanie będzie "absolutnie wystarczające" - powiedział Komorowski. Kaczyński zapewnił, że jeśli wygra wybory, to za swojej kadencji wycofa polskie wojsko z Afganistanu.

Należy nie wycofywać się jak najszybciej, tylko wycofywać się mądrze - powiedział Komorowski. Ocenił, że polskie wojsko z Iraku zostało wycofane w taki sposób, że nikt nie ma o to do Polski pretensji. Zaznaczył też, że skoro prezydent Barack Obama ogłosił plan wycofywania się Amerykanów z Afganistanu, to nie ma żadnego powodu, żebyśmy byli gorliwsi od Amerykanów w tej kwestii.

My służymy w Afganistanie wspólnej sprawie przez lat dziewięć. Jeżeli będziemy służyli jeszcze dwa, to według mnie jest to absolutnie wystarczające - powiedział Komorowski.

Jak dodał, nie zgadza się na "politykę ekspedycyjną", którą - jak powiedział - ogłosił rząd Jarosława Kaczyńskiego. My mamy interesy bezpieczeństwa i obronności przede wszystkim tu, w Polsce. Dlatego nie polityka ekspedycyjna, tylko polityka zdolności - również do ekspedycji zewnętrznych, ale na miarę naszych realnych możliwości - powiedział Komorowski.

Kaczyński wytknął Komorowskiemu, że już jako pełniący obowiązki prezydenta zdecydował o zwiększeniu polskiego kontyngentu w Afganistanie.

My musimy się z tego wycofać, co do tego nie ma żadnych wątpliwości - zadeklarował prezes PiS.

Jak dodał, o Afganistanie rozmawiał z brytyjskim premierem Davidem Cameronem. Za jego kadencji, a jeśli zostanę wybrany prezydentem, to także za mojej kadencji, z całą pewnością obydwie armie wycofają się z Afganistanu. Nie można tam być w nieskończoność - powiedział Kaczyński.

To jest demagogia, panie prezesie. Niech pan wytłumaczy, dlaczego chce pan o dwa lata później niż Amerykanie wycofać polskie wojska z Afganistanu razem z Cameronem; ja mówię: o rok wcześniej niż Amerykanie? - pytał Komorowski.

Skoro ja mówię, że w ciągu mojej kadencji, to ona będzie daj Boże trwała pięć lat - odparł Kaczyński. Ale dlaczego później, a nie wcześniej?? - dopytywał Komorowski. Może nawet za rok. Pan się słów czepia, panie marszałku - odparł kandydat Prawa i Sprawiedliwości.

Komorowski i Kaczyński m.in. o sprawie produkcji Fiata Pandy

Rząd nic nie zrobił w sprawie planów przeniesienia produkcji Fiata Pandy z zakładu w Tychach do Włoch - uważa Jarosław Kaczyński. Bronisław Komorowski zapowiedział, że będzie zachęcał rząd do rozmów z Włochami o utrzymaniu inwestycji koncernu Fiata w Polsce.

Podczas debaty kandydaci odpowiadali na pytanie o kwestię pomocy publicznej w krajach UE, w kontekście planowanego przeniesienia produkcji Fiata Pandy z fabryki w Tychach do jednego z włoskich zakładów koncernu.

Kaczyński nawiązał do sprawy polskich stoczni. Kiedy zostałem premierem natychmiast pojechałem do pana Barroso i natychmiast odwlokłem negatywne decyzje wobec stoczni; udało się uratować Stocznię Gdańską. Gdyby nasze rządy trwały jeszcze kilka tygodni, czy kilka miesięcy, uratowałoby się również Stocznię Gdyńską - powiedział. Zdaniem szefa PiS, obecny rząd "przez osiem miesięcy nic nie robił" (w kwestii stoczni). Jak się skończyło wszyscy wiemy - dodał.

Kaczyński podkreślał, że prezydent Francji Nicolas Sarkozy i kanclerz Niemiec Angela Merkel w 2008 r. zwrócili się do UE, by zgodziła się na bardzo daleko idącą pomoc dla różnych rodzajów przemysłu tych państw (...) Uzyskali ją oczywiście i uratowali te przemysły często kosztem bardzo dużych sum - zaznaczył kandydat PiS.

Zarzucił obecnie rządzącym brak reakcji w sprawie planów przeniesienia produkcji Fiata Pandy z zakładów w Tychach. Kaczyński - jak sam mówił - jako człowiek, który w przeciwieństwie do Komorowskiego ma doświadczenie w realnym rządzeniu, wie że w rozmowach z premierami innych państw sprawy gospodarcze, często nawet konkretnych przedsiębiorstw i przedsiębiorców, padają bardzo często.

Nie mogę zrozumieć dlaczego tutaj tej sprawy nie podjęto, dlaczego mamy do czynienia z sytuacją, w której ten rząd jest tak bezradny wobec Unii Europejskiej, tak bezwolny wobec Unii Europejskiej, wobec wielkich korporacji, a jednocześnie jest niekiedy bardzo twardy, jako władza, wobec miejscowego kapitału - powiedział Kaczyński.

Komorowski stwierdził, że Kaczyński upomina się o kapitał polski, a zapomina, że w Tychach jest kapitał włoski. Ale my uważamy, że w interesie Polski leży zabiegać również o to, żeby kapitał obcy rozwijał się w naszym kraju - powiedział kandydat PO.

Jak dodał, Tychy mają swoją wielką szansę (...) To nieprawda, że zapadły już jakieś decyzje. Rzeczywiście kapitał włoski stawia warunki natury finansowej. Mogę pana zapewnić, że będę zachęcał rząd polski do prowadzenia negocjacji, które w moim przekonaniu, mogą prowadzić do podtrzymania decyzji włoskiej o produkcji nie tylko dotychczasowych modeli samochodów (...), ale również w ramach 26 chyba modeli, które mają być w tym koncernie wdrażane, także nowych modeli w Polsce, w Tychach - powiedział Komorowski.

Dodał, że zakład w Tychach jest najlepszym zakładem w ramach całego włoskiego koncernu i Włosi doskonale to wiedzą. My też wiemy, dobrze żeby pan prezes także wiedział. Trzeba zachęcić Włochów do tego, aby tutaj ulokowali następne nowoczesne modele samochodów - powiedział Komorowski.

Dopytywany, jak to zrobić, odpowiedział: Rozmawiając, negocjując także warunki, które oni stawiają". "Inni znajdują rozwiązania takie, że się wspiera zgodnie z prawem unijnym. To mogą być różne formuły, nie czas, żeby w tej chwili szczegółowo to omawiać, ale rozmawiać trzeba. Natomiast nie warto ogłaszać już alarmu, że się zdarzyła katastrofa, bo jej naprawdę nie ma - stwierdził Komorowski.

Powiedział też, że Unia jest wielką szansą i warto pamiętać, że obecnie korzystamy z dużo większych dotacji unijnych w każdym obszarze", a obecnie Polska potrafi zapewnić dużo większe wykorzystanie środków unijnych niż było to parę lat temu.