„Słyszeliśmy jakieś hałasy. Dostaliśmy się do szafek na sali gimnastycznej" – powiedział jeden z uratowanych uczniów zaatakowanej szkoły podstawowej w Newtown, gdzie zginęło co najmniej 27 osób. "Było słychać strzały i przeraźliwe krzyki" - dodaje inny.

Widziałem kule przelatujące korytarzem, w którym stałem. Nauczycielka wciągnęła mnie do klasy - relacjonuje uczeń szkoły w Newtown, w której doszło do strzelaniny. Jego matka w rozmowie z dziennikarzami podkreśla, że prawdopodobnie właśnie nauczycielce jej syn zawdzięcza życie. 

O zdarzeniu z przerażeniem mówi inny chłopiec. Słyszeliśmy jakieś hałasy. Myśleliśmy, że to woźny się przewrócił. Usłyszeliśmy krzyk. Podeszliśmy do ściany i usiedliśmy... Potem weszła policja. Pytali, czy ktoś tu jest i poszli. Ktoś krzyknął, żeby poszukać bezpiecznego miejsca. Dostaliśmy się do szafek i zostaliśmy tam trochę - opowiada. Po chwili dodaje: Policjanci zapukali do nas i powiedzieli, że prowadzą ewakuację. Wybiegliśmy więc, a oni prowadzili nas i pospieszali. W końcu dostaliśmy się do remizy. Był tak człowiek skuty kajdankami.

Mieszkańcy Newtown są wstrząśnięci tragedią. Newtown to takie miłe i spokojne miasteczko. Nie mogę pojąć, jak coś takiego mogło się tu wydarzyć - powiedziała matka jednego z uczniów.

CNN Newsource/X-NEWS