"W czasie Marszu Niepodległości niestety doszło do godnych potępienia incydentów, będących wynikiem dołączenia do niego grup chuliganów, a być może także świadomych prowokacji; uczynimy wszystko, aby powody każdego z tych zdarzeń zostały w pełni wyjaśnione" - czytamy w oświadczeniu Prawa i Sprawiedliwości opublikowanym w mediach społecznościowych. Dziś ok. godz. 12 kierownictwo partii zebrało się aby omówić bieżącą sytuację w kraju.

W środę ulicami Warszawy przeszedł Marsz Niepodległości. Zgody na jego organizacje, z uwagi na pandemię, nie wydał prezydent Warszawy. Zgodnie z zapowiedziami organizatorów, miał się on odbyć w formie zmotoryzowanej, jednak wielu uczestników wzięło w nim udział pieszo. Podczas Marszu doszło do starć między demonstrantami a policją. 

Funkcjonariusze informowali m.in., że na rondzie de Gaulle'a w stronę policjantów poleciały kamienie i race. Do jednego z mieszkań na Powiślu wrzucono race, co spowodowało pożar. Komenda Stołeczna Policji informowała, że zgromadzenie pieszych było nielegalne.

W oświadczeniu Prawa i Sprawiedliwości zamieszczonym w czwartek wieczorem w mediach społecznościowych napisano, że "organizatorzy Marszu Niepodległości, będącego wielką demonstracją patriotyzmu, podjęli odpowiedzialne działania, proponując przyjęcie przez tegoroczny marsz formuły zmotoryzowanej, bezpiecznej w dobie epidemii".

Jak głosi stanowisko PiS, w "atmosferze społecznego przyzwolenia, stworzonej przez niedawne protesty Strajku Kobiet, wielu obywateli, którzy chcieli zademonstrować swój patriotyzm i świętować rocznicę odzyskania niepodległości, dołączyło w formie pieszego pochodu".

"Rozumiejąc intencje, nie możemy zapominać o warunkach, w jakich dziś funkcjonujemy  - pandemii koronawirusa i wynikającym z niej zakazie zgromadzeń. Organizowanie ich w czasie pandemii należy oceniać jako działania nieodpowiedzialne" - czytamy w komunikacie. 

Napisano w nim, że "niestety w trakcie marszu miały miejsce godne potępienia incydenty, będące wynikiem dołączenia do niego grup chuliganów, a być może także świadomych prowokacji".

"Uczynimy wszystko, aby powody każdego z tych zdarzeń, w tym zranienia red. Tomasza Gutrego, a także wielu policjantów, jednego z nich ciężko, zostały w pełni wyjaśnione. Jeśli okaże się, że wynikały one także z błędów popełnionych przez organy porządku publicznego, odpowiedzialni zostaną potraktowani zgodnie z prawem" - zapewniono. 

Jeszcze raz podkreślono, że Prawo i Sprawiedliwość zawsze pozytywnie odnosiło się do idei Marszu Niepodległości, "która wielu Polakom daje możliwość wspólnego świętowania i gdy była taka potrzeba - za czasów poprzednich rządów - występowało w obronie przestrzegających prawa, często niesłusznie oskarżanych uczestników".

"Z bólem musimy jednak odnotować, że pewne formacje polityczne, a w szczególności niektórzy przedstawiciele Konfederacji, przyjmują taktykę, którą można krótko określić "im gorzej, tym lepiej" - twierdzom członkowie Prawa i Sprawiedliwości. 

Jak dodano, "jednym z elementów tej taktyki jest przejmowanie wulgarnego języka totalnej opozycji w różnych jej odmianach, co jest szczególnie kompromitujące"

"Prawo i Sprawiedliwość odrzuca tego rodzaju postawę. Zawsze dążyliśmy i będziemy dążyć do tego, by sytuacja Polski i jej obywateli, sytuacja Polaków, poprawiała się, a perspektywy naszej Ojczyzny były coraz lepsze" - głosi stanowisko PiS.

Dziennikarze potraktowani gazem i pałkami

74-letni fotoreporter Tomasz Gutry został ranny w środę podczas zamieszek, które miały miejsce na Marszu Niepodległości w Warszawie. Mężczyzna trafił do szpitala postrzelony gumowym pociskiem, który utkwił mu w twarzy. Komendant stołeczny Policji nadinsp. Paweł Dobrodziej zapewnił po tym zdarzeniu, że policjanci używali broni gładkolufowej wobec chuliganów, a w przypadku fotoreportera był to "nieszczęśliwy wypadek".

Jak dowiedział się reporter RMF FM Krzysztof Zasada z kolei policjanci podczas marszu narodowców użyli broni gładkolufowej bez zgody dowódcy operacji. Chodziło o zabezpieczenie manifestacji w okolicach Ronda de Gaulle'a, gdy agresywny tłum naparł na funkcjonariuszy. Więcej na ten temat przeczytacie w naszym tekście. 

Z relacji Rzecznika Praw Obywatelskich wynika, że przedstawicieli mediów potraktowano gazem łzawiącym, pałkami służbowymi i granatami hukowymi, mimo iż mieli na sobie kamizelki z napisem "PRESS" i informowali policjantów, że są na miejscu w celach służbowych. RPO wystosował list komendanta stołecznego policji, w którym pyta o przyczyny stosowania przez funkcjonariuszy przemocy fizycznej wobec dziennikarzy, podczas Marszu Niepodległości w Warszawie. Według RPO, działania te budzą wątpliwości z punktu widzenia wolności słowa.