Amerykańskie naloty na Talibów wywołują coraz większe protesty. Już nie tylko muzułmanie w krajach Bliskiego i Środkowego wschodu solidaryzują się ze swoimi współwzynawcami w Afganistanie. Demonstracje antywojenne odbyły się wczoraj w Niemczech, Wielkiej Brytanii, Szwajcarii, Francji i Szwecji.

W Niemczech w Berlinie zebrało się ponad 25 tysięcy osób. Kilka tysięcy pacyfistów przeszło też ulicami Stuttgartu. Uczestnicy marszów domagali się natychmiastowego przerwania bombardowań, twierdząc, że mogą one doprowadzić do światowego konfliktu. „Precz z wojną”, „Pokój”, „Bomby na Afganistan to żadne rozwiązanie” – to tylko niektóre hasła wypisane na transparentach. W manifestacjach wzięło udział ponad 100 różnych organizacji. Największa demonstracja miała miejsce pod Bramą Brandenburską w Berlinie, gdzie przyszło prawie 15 tysięcy osób. Przeciwnicy amerykańsko-brytyjskich nalotów zebrali się również przed siedzibą Europejskiego Centrum Dowodzenia Wojskami Amerykańskimi w Stuttgarcie. Wszystkie demonstracje odbyły się bez większych zakłóceń.

Według szacunków policji około 20 tysięcy osób przeszło ulicami stolicy Wielkiej Brytanii. „Chcmy pokoju” – skandowano na placu przy Trafalgarze zaledwie kilkadziesiąt metrów od budynków rządowych i biura premiera na Downing Street. Protest zbiegł się w czasie z kolejnym atakiem brytyjskich pocisków na cele w Afganistanie. Przez kilka dni brytyjskie siły zbrojne tylko wspomagały Amerykanów, ale wczoraj Cruise’y ponownie wystrzelono z brytyjskich łodzi podwodnych. Pacyfiści na wyspach żądają zwiększenia pomocy humanitarnej, a Osamę bin Ladena powinien ścigać ONZ, a nie anglo-amerykańskie siły interwencyjne.

We Francji antywojenne manifestacje były znacznie mniejsze. Kilkusetosobowe grupy przeszły między innymi ulicami Nicei czy Lille. W Szwajcarii areną protestów stało się Berno. W szwedzkim Goeteborgu demonstrowało trzy tysiące osób. Kilka tysięcy pikietowało też przed amerykańską ambasadą w stolicy Szwecji Sztokholmie.

11:30