Wśród mieszkańców Żerkowa i okolic, gdzie w piątek po południu zatrzęsła się ziemia pojawiły się obawy, że wstrząsy miały związek z wydobyciem gazu w okolicy. Geolodzy nie wiążą wstrząsu z działalnością człowieka. Wysuwają jednak sprzeczne hipotezy co do pochodzenia wstrząsów.

Przypadek Blackpool w Wielkiej Brytanii, czy przykłady z Ameryki Północnej wskazują, że zabiegi szczelinowania łupków i innych związanych skał, które przeprowadza się, by wycisnąć z nich gaz, niekiedy powodują lokalne wstrząsy sejsmiczne.

Związek ten nie jest bezpośredni, bowiem energia przekazana w trakcie szczelinowania do otworów wiertniczych jest wiele tysięcy razy mniejsza niż wstrząsy, które mogą być odczuwalne dla człowieka.

Za daleko, za późno

Specjaliści przyznają, że istnieje natomiast możliwość wzbudzenia wstrząsu, który w konsekwencji wyzwala naturalne naprężenia tektoniczne, zgromadzone już w skale. W przypadku Żerkowa, jak mówią specjaliści z Państwowego Instytutu Geologicznego, taki związek jest jednak nieprawdopodobny, z powodu około 50 km dystansu dzielącego epicentrum od miejsc, gdzie przeprowadzono zabiegi szczelinowania.

Ponadto, jak mówią polscy eksperci, taki wzbudzony przez kruszenie hydrauliczne wstrząs, następuje w czasie raczej mierzonym w godzinach niż w dniach. Tymczasem ostatnie kruszenie skał niedaleko Poznania miało miejsce kilka miesięcy temu.

Znacznie bliżej Żerkowa znajduje się kopalnia gazu pod Jarocinem. Ten odwiert - jako nie wymagający szczelinowania - nie sprzyja jednak uruchamiania stref uskokowych.

Ponadto sama siła trzęsienia - zdaniem geologów - wskazuje na jego naturalne pochodzenie. Energia, która została wyzwolona w trakcie wstrząsu, miała magnitudę cztery. Nie ma tutaj odpowiednich proporcji między tymi zjawiskami - mówi w rozmowie z RMF FM profesor Marek Jarosiński.

Sprzeczne hipotezy

Trzęsienie ziemi o sile czterech stopni to nic nadzwyczajnego, nawet w Europie. W Polsce takie wstrząsy zdarzają się jednak rzadko, szczególnie na tym terenie. Geolodzy nie są natomiast zgodni co do tego, które skały przemieszczając się, spowodowały tak silne, jak na polskie warunki, wstrząsy.

Profesor Jerzy Żaba ocenia, że przemieściły się skały uskoku Dolska, który przebiega z obszaru Gór Świętokrzyskich na zachód. Profesor przyznaje, że słabą stroną tej hipotezy jest fakt, że "Dolska jest bardzo starym uskokiem, pamiętającym jeszcze orogenezę waryscyjską sprzed 300 mln lat." Profesor Żaba dodaje więc: "Można powiedzieć, że uskok ten wydał właśnie jedno ze swoich ostatnich tchnień".

Z kolei profesor Marek Jarosiński jest zdania, że uruchomiła się strefa Teisseyre`a-Tomquista, sięgająca od Skandynawii do Krakowa i dalej zanurzająca się pod Karpaty. Ta strefa bywała aktywna tektonicznie w okolicach Kailsza i Jarocina. To jest bardzo szeroka strefa, ma sto kilometrów szerokości, była aktywna w trzeciorzędzie i współcześnie też trzęsie, wykazywała już młodą aktywność - tłumaczy naukowiec.

Profesor Jarosiński polemizuje tym samym z pierwszą hipotezą. Profesor Jerzy Żaba twierdzi, że to strefa Dolska, ale ona jest martwa od dawna, nie była uruchamiana w mezozoiku. osobiście w to nie wierzę. Tu jest różnica między nami. Strefa dolska nie wykazywała młodej aktywności. Ta hipoteza będzie trudna do obronienia - podkreśla.