Szef MSWiA powołał specjalny zespół kontrolny, który ma zweryfikować doniesienia medialne o zaniedbaniach BOR dotyczących obsługi floty aut, którymi podróżuje prezydent Andrzej Duda. "Rzeczpospolita" napisała, że w nowe informacje o wypadku na A4 z udziałem prezydenckiego samochodu wskazują, że "w BOR świadomie narażano prezydenta na niebezpieczeństwo", a w dniu zdarzenia "popełniano też błąd za błędem". Według "RZ" "w limuzynie Andrzeja Dudy założono oponę wycofaną z użycia; nowych w magazynie nie było". "Po doniesieniach prasowych uznaliśmy, że to wymaga sprawdzenia ze strony ministra spraw wewnętrznych i administracji, stąd zespół kontrolny MSWiA, który sprawdzi tę sprawę i zweryfikuje to, co podaje prasa" - powiedział wiceminister Jarosław Zieliński.

Szef MSWiA powołał specjalny zespół kontrolny, który ma zweryfikować doniesienia medialne o zaniedbaniach BOR dotyczących obsługi floty aut, którymi podróżuje prezydent Andrzej Duda. "Rzeczpospolita" napisała, że w nowe informacje o wypadku na A4 z udziałem prezydenckiego samochodu wskazują, że "w BOR świadomie narażano prezydenta na niebezpieczeństwo", a w dniu zdarzenia "popełniano też błąd za błędem". Według "RZ" "w limuzynie Andrzeja Dudy założono oponę wycofaną z użycia; nowych w magazynie nie było". "Po doniesieniach prasowych uznaliśmy, że to wymaga sprawdzenia ze strony ministra spraw wewnętrznych i administracji, stąd zespół kontrolny MSWiA, który sprawdzi tę sprawę i zweryfikuje to, co podaje prasa" - powiedział wiceminister Jarosław Zieliński.
"Rzeczpospolita" napisała dziś, że w limuzynie prezydenta założono oponę wycofaną z użycia /Krzysztof Zasada /Archiwum RMF FM

Ministerialny zespół do wyjaśnienia okoliczności incydentu z prezydencką limuzyną powołał szef MSWiA Mariusz Błaszczak. Według "Rzeczpospolitej", w samochodzie założono oponę wycofaną z użycia, a kierowca nie reagował na ostrzeżenia o problemie z ciśnieniem powietrza w oponie.

Zespół zbada procedury ochronne w BOR. To wymaga zbadania w trybie nadzoru, który minister spraw wewnętrznych i administracji sprawuje nad Biurem Ochrony Rządu - powiedział nam wiceminister Jarosław Zieliński.

Dodał, że zespół będzie się składał z przedstawicieli dwóch departamentów. Wyniki ich pracy mają być znane w ciągu 14 dni.

Wiceminister Zieliński dodał, że zespół wciąż czeka na wyniki badań opony z Centralnego Laboratorium Kryminalistyczne Policji. Incydent bada też prokuratura.

Wiceszef MSWiA nie chciał powiedzieć wprost, czy w wewnętrznym raporcie BOR była informacja o tym, jakoby ciężką limuzyną próbowano podjechać ponad 100 metrów pod wyciąg drogą szutrową i tam uszkodzono oponę. To, co powiedziało Biuro Ochrony Rządu, to jest to, co mogło powiedzieć w swojej ocenie. Natomiast tę sprawę zbada też nasz zespół - oświadczył.

Podkreślił, że nadal ma zaufanie do szefostwa BOR. Póki tego zaufania nie straciłem, to je mam - mówił Jarosław Zieliński.

Odnosząc się do dzisiejszego artykułu w "Rzeczpospolitej" powiedział: Nasi poprzednicy piszą swoje scenariusze. My musimy sprawdzić jak było naprawdę. Twarde fakty się liczą i to jest podstawa do wniosków.

PO: zawiadomienie do prokuratury ws. okoliczności wypadku Dudy

PO składa doniesienie do prokuratury w związku z - jak twierdzi - zaniedbaniami Biura Ochrony Rządu w sprawie incydentu z prezydencką limuzyną. Jak mówią politycy PO, doszło do narażenia życia i zdrowia prezydenta. Poza tym, zdaniem PO, obecna ekipa w BOR i MSWiA ukrywa prawdę.

Próbuje zataić niewygodną prawdę o doborze niewłaściwie przygotowanego środka transportu - powiedział Marek Wójcik, poseł PO. 

Zdaniem wiceszefa sejmowej komisji administracji i spraw wewnętrznych, w związku z ujawnionymi nowymi okolicznościami wypadku Dudy, konsekwencje powinno ponieść kierownictwo BOR. Dymisje obecnych szefów Biura Ochrony Rządu w sytuacji tak skandalicznych zaniedbań i narażenia życia prezydenta na niebezpieczeństwa są oczywiste - podkreślił.

W jego ocenie, to właśnie "pod presją obecnego kierownictwa BOR funkcjonariusze ignorują najbardziej oczywiste procedury bezpieczeństwa". Wezwał też Błaszczaka, by zaczął "sprawować rzeczywisty nadzór nad tym, co dzieje się w służbach mundurowych". 

Dziś już widać, że polityka, którą przyjął minister Błaszczak - polityka zrzucania odpowiedzialności za wszystkie nieprawidłowości w służbach na swoich poprzedników, musi się skończyć - dodał poseł PO.

Ta opona pogrąży albo szefa MSWiA albo jego zastępcę odpowiadającego za BOR - tak w rozmowie z RMF FM mówił z kolei Marek Biernacki. Przez małe kłamstewka sprawa została jeszcze bardziej nagłośniona. To było jak zwykłe polskie niechlujstwo i błąd - mówi nam Biernacki.

W ubiegłym tygodniu wiceszef BOR płk Jacek Lipski przedstawił wewnętrzne ustalenia ws. incydentu z limuzyną prezydenta. Według niego czynności sprawdzające wykazały, że dwie instrukcje podpisane przez poprzednich szefów BOR - gen. Krzysztofa Klimka z 2013 r. i gen. Mariana Janickiego z 2009 r. - "są niezgodne z normami bezpieczeństwa, które przewidział producent pojazdu, obowiązującymi w 2010 r. w odniesieniu do opon dla samochodu BMW 7 High Security".

Na początku marca szef MSWiA Mariusz Błaszczak, pytany przez dziennikarza RMF FM Mariusza Piekarskiego o groźny drogowy incydent z udziałem prezydenta Andrzeja Dudy: "Wobec tych, którzy zaniedbali tę sprawę, zostaną wyciągnięte konsekwencje".

Zostanie powołana komisja, wszystkie okoliczności zostaną sprawdzone - zapewniał wtedy Mariusz Błaszczak.

"Rzeczpospolita" napisała dziś, że w limuzynie prezydenta założono oponę wycofaną z użycia. Biuro Ochrony Rządu świadomie naraziło prezydenta na niebezpieczeństwo - konkluduje dziennik.

Jak ustaliła "Rzeczpospolita", prawie miesiąc bmw stało na "kołkach" i czekało na nowe ogumienie. 15 lutego zapadła decyzja o założeniu opony, która znajdowała się już w magazynie części wycofanych z eksploatacji i była przeznaczona do utylizacji. Dlaczego? Bo była pilna potrzeba wykorzystania limuzyny.

Nowych w magazynie nie było. To właśnie ta opona rozpadła się 4 marca na autostradzie podczas powrotu prezydenta z Karpacza - donosi dziennik.

Z informacji "Rzeczpospolitej" wynika także, że komputer pokładowy kilkakrotnie - podczas podróży do Wisły - alarmował o problemie z ciśnieniem powietrza w oponie. W takiej sytuacji, zgodnie z procedurami szef ochrony powinien zatrzymać samochód i przesadzić prezydenta do bezpiecznego auta. Ale tego nie zrobił.

Do groźnego incydentu doszło w czasie przejazdu prezydenckiej kolumny autostradą A4, na terenie woj. opolskiego. Andrzej Duda jechał z Karpacza, auto poruszało się z prędkością autostradową. W okolicach Lewina Brzeskiego k. Opola pękła tylna opona w prezydenckiej limuzynie. Andrzejowi Dudzie, ani żadnej z towarzyszących mu osób nic się nie stało.

Do tej pory szefostwo BOR wszczęło postępowanie dyscyplinarne wobec dwóch pracowników stacji obsługi pojazdów, którzy 3 marca dopuścili samochód do jazdy. Zwolniono również szefa wydziału transportu.

(j.)