Francuskie media ujawniają aferę wokół rodziny, którą potraktowano w samolocie korsykańskich linii lotniczych jak przestępców. Kapitan wezwał na pokład policję, bo 4-letnie dziecko małżeństwa bez przerwy płakało. Para, która wraz z chłopcem musiała opuścić samolot, pozwała przewoźnika do sądu.

Francuska rodzina wybierała się na wakacje na Korsyce. Po wejściu na pokład maszyny linii "Air Corsica" - na podparyskim lotnisku Orly - chłopiec przestraszył się widząc pasażera, którego twarz pokryta była bliznami i zaczął krzyczeć oraz głośno płakać. Rodzicom nie udawało się go uspokoić przez kilkanaście minut. Kapitan uznał, że dziecko zakłóca spokój na pokładzie, co przeszkadza mu w pracy, a więc zagraża bezpieczeństwu innych pasażerów.

Ojciec chłopca twierdzi, że zarówno on, jak i jego żona oraz dziecko zostali niczym terroryści wyprowadzeni z samolotu siłą. Linie lotnicze zaproponowały już rodzinie niewielkie odszkodowanie - ta jednak postanowiła zaskarżyć przewoźnika do sądu.

Zmusili niepełnosprawną kobietę do opuszczenia samolotu

Nadsekwańskie media przypominają również głośną aferę inwalidki, która w maju wygrała głośny proces z liniami EasyJet. 39-letnia Francuzka na wózku inwalidzkim została usunięta z pokładu samolotu startującego z Paryża do Nicei, bo nie miała "oficjalnego opiekuna". Personel pokładowy tłumaczył, że niepełnosprawna kobieta nie ma pomocy kogoś, kto mógłby jej pomoc udać się do toalety. Jeden z pasażerów - z zawodu pilot samolotu - zaproponował, że się nią zaopiekuje w czasie całego lotu. Kapitan oświadczył jednak, że jest za późno, bo nazwisko "oficjalnego opiekuna" powinno zostać zgłoszone przed odlotem na lotnisku. Poczułam się upokorzona i odrzucona - podkreśliła skarżąca. Kobieta zapewniła, że często latała samolotom różnych przewoźników bez żadnych problemów. Dzień wcześniej przyleciała z Nicei do Paryża samolotem tych samych linii EasyJet i nie postawiono jej pytania, czy towarzyszy jej opiekun.

Adwokaci EasyJet zapewniali, że nie było żadnej dyskryminacji. Ich zdaniem tanie linie muszą się po prostu podporządkować brytyjskiemu prawodawstwu w sprawie osób niepełnosprawnych, których obecność na pokładzie może zagrozić bezpieczeństwu lotu. Dziennik "Liberation" ujawnił jednak, że w praktyce tylko jeden procent z 350 tysięcy inwalidów transportowanych każdego roku przez tego przewoźnika ma "oficjalnych opiekunów". Niektórzy paryscy komentatorzy sugerują, że kiedy brakuje klientów, linie przymykają oczy na prawodawstwo, a kiedy liczba rezerwacji rośnie - nagle sobie o nim przypominają. Brytyjski przewoźnik skazany został na piec tysięcy euro grzywny za nieusprawiedliwiona dyskryminacje osób niepełnosprawnych.

Już 13 stycznia tego roku linie EasyJet zostały skazane we Francji z podobnego powodu. Sędziowie w Bobigny pod Paryżem nakazali przewoźnikowi zapłacenie 70 tysięcy euro grzywny i 6 tysięcy euro odszkodowania trzem niepełnosprawnym osobom, którym zakazano wstępu na pokład samolotu na lotnisku de Gaulle'a z powodów bezpieczeństwa.