94-letnia pani Filomena i 101-letni pan Wiktor Stokowscy z Otwocka przeżyli wspólnie 75 lat. Ich recepta na długie i dobre małżeńskie pożycie? Cierpliwość i zdolność do wybaczania.

Z okazji jubileuszu był medal, dyplomy, kwiaty, tort i szampan. Państwo Stokowscy dostali też w prezencie od prezydenta RP obraz oraz list gratulacyjny.

Pokazując przedwojenną fotografię męża, pani Filomena wspominała wiosenny dzień, gdy się poznali, w Czerwonce na Podlasiu.

Dostał akurat jakiś awans i urlop po szkoleniu w wojsku. To było na Wielkanoc, byliśmy oboje w kościele, a potem młodzież szła do domu do Czerwonki, dwa kilometry. I jakoś mu wpadłam w oko; ja wtedy inaczej trochę wyglądałam niż teraz, a on był w mundurze, ładny. Potem przyjechał z wojska znowu, była zabawa. Zaczęliśmy się spotykać i namówił mnie, a ja nie miałam jeszcze wtedy 18 lat
- wspominała. Dodała, że ksiądz żartował, iż ślubu nie da, bo jest za młoda.

O zdarzeniach sprzed 75 lat opowiadał też pan Wiktor, choć - jak mówił - były wtedy ważniejsze sprawy niż oświadczyny i ślub. Pan Wiktor był żołnierzem, walczył m.in. w kampanii wrześniowej, dowodził oddziałem AK, był w partyzantce. Jego żona wspominała, że gdy wrócił po wojnie do domu, miał podarte ubranie, przestrzelony plecak, a na plecach wielką ranę. Jak mówiła, wtedy jej zadaniem było zaopiekować się nim, wyleczyć.

W końcu lat 40. ubiegłego wieku państwo Stokowscy musieli uciekać z Podlasia z powodu partyzanckiej działalności pana Wiktora. I tak osiedlili się w podwarszawskim Otwocku.

Pytana o receptę na dobre, długie pożycie małżeńskie pani Filomena bez wahania odpowiedziała: najważniejsza jest cierpliwość i wybaczenie. Trzeba dużo cierpliwości i dużo mężowi wybaczyć, a potem dalej żyć - powiedziała.

(rs)