Sąd odmówił aresztowania pięciu pracownic poznańskiego klubu go-go Cocomo, którym dwa tygodnie temu postawiono zarzuty oszustwa. "Gazeta Wyborcza" poznała uzasadnienie tej decyzji.

Poszkodowanym był dyrektor prywatnej spółki z branży metalurgicznej, który w klubie wydał blisko milion zł. Bawił się w towarzystwie kolegów i klubowych tancerek, płacił służbową kartą bankową bez limitu. Zdaniem prokuratury mężczyzna nie był świadomy tego, co robił, a pracownice klubu to wykorzystały.

Sędzia w uzasadnieniu pisze, że "zadaniem tancerek i kelnerek było nakłanianie klientów do zakupu alkoholi i usług w postaci tańców erotycznych". Nie widzi więc w tym nakłanianiu przestępstwa.

Podkreśla, że klient przed wizytą w Cocomo wypił z kolegami trzy butelki wódki, a w klubie - jeszcze wódkę, drinki i szampana. I komentuje: "doskonale znał działanie alkoholu na swój organizm"; "nie sposób uznać, że upojenie alkoholowe mogło być dla niego jakimkolwiek zaskoczeniem".

Według sądu prokuratura nie ma dowodu, by dyrektor pił pod przymusem. Zatem "brał pełną  odpowiedzialność za swoje zachowanie pod jego wpływem".

(j.)