Gwałtowne ulewy i burze doprowadziły do katastrofalnych powodzi na rosyjskim wybrzeżu Morza Czarnego, w Czechach, Austrii i Rumunii. W nurtach wezbranych rzek zginęło już co najmniej 7 osób. Najgorsza sytuacja panuje w okolicach rosyjskiego miasta Noworosyjsk.

W okolicach Noworosyjska oraz w górach ciągnących się wzdłuż brzegu Morza Czarnego przez kilkanaście godzin padały bardzo silne deszcze. W wyniku ulewy po zboczach popłynęły potężne potoki, które bardzo szybko wypełniły górskie jezioro. Jego wody wystąpiły z brzegów.

W niektórych dzielnicach Noworosyjska ulice znalazły się pod półtorametrową warstwą wody. A mimo to władze ewakuowały zaledwie 600 osób, które znalazły się w poważnym niebezpieczeństwie.

W jednej z miejscowości na wybrzeżu znaleziono 2 ciała; 6 osób uznano za zaginione. Na szczęście nie potwierdziły się dramatyczne doniesienia, że wezbrany potok zmył do morza camping wraz z 80 osobami. Okazało się, że w morzu znalazło się 10 turystów, których udało się szybko wyłowić. Niestety, 2 osoby są w stanie ciężkim. Deszcz ustał i - jak twierdzą specjaliści - wkrótce sytuacja powinna zostać opanowana.

W północnej Austrii mówi się o powodzi stulecia. Wprawdzie nie ma meldunków, że ktoś zginął, ale tysiące ludzi trzeba było ratować z dachów, wierzchołków drzew łodziami i helikopterami. Pozrywane są mosty, linie energetyczne, zniszczone zostały drogi i tory, zalane pola i winnice. Zginęło tysiące zwierząt.

Dobrze zabezpieczony Wiedeń odparł atak powodzi, a deszcz przestał padać.

W Czechach na południu podtopione są miasta: Tabor, Protivin i Czeskie Budziejovice. W Pisku zginęła młoda dziewczyna przygnieciona podmytym drzewem. Nieznany jest los trzech osób.

Prognozy czeskich meteorologów nie są pomyślne – deszcz ma padać do jutra.

Foto: Archiwum RMF

06:15