Minister środowiska Stanisław Żelichowski nie zgodził się na propozycję wojewody podkarpackiego, by odstrzelić 50 wilków z Beskidu Niskiego i Bieszczad. Przeciwko odstrzałowi protestowała też Państwowa Rada Ochrony Przyrody i ekolodzy. Żelichowski chce, by naukowcy, ekolodzy, myśliwi i hodowcy zwierząt wspólnie sprawdzili ilość wilków w Polsce.

17 stycznia wojewoda podkarpacki zwrócił się do resortu ochrony środowiska o odstrzał 50 wilków. Jego zdaniem populacja wilków znacznie wzrosła, a zwierzęta te są szkodliwe dla hodowli w regionie. Stanisław Żelichowski odrzucił jednak jego wniosek, bo – według ministerstwa - liczba wilków jest mniejsza niż sądzi wojewoda:

„Z inwentaryzacji, która była prowadzona przez szereg lat wynikało, że mamy około 110 wilków w Bieszczadach. Redukcja o 50 sztuk oznacza praktycznie zdziesiątkowanie tego stada, bo 40 procent populacji należałoby odstrzelić” – uważa minister.

Resort będzie teraz badał przy pomocy ekspertów czy wilki są rzeczywiście odpowiedzialne za ataki na zwierzynę hodowlaną i w jakim stopniu winę za to ponoszą zdziczałe psy i koty. Minister nie wykluczył, że po przeprowadzeniu tych badań zmieni swoją decyzję. Za straty spowodowane przez wilki odpowiada Skarb Państwa. Odszkodowania będzie wypłacał wojewoda; sumy na to przeznaczone powinny znajdować się w jego budżecie.

Na rozpatrzenie ministerstwa czekają jeszcze inne wnioski o odstrzał zwierząt chronionych, m.in. kormoranów, żubrów, bobrów. Minister wyjaśnił, że opiniowaniem tych wniosków zajmie się Państwowa Rada Ochrony Przyrody.

Foto: RMF

20:20