Nasz konsumpcyjny styl życia staje się problemem. Jeśli każdy z nas chce jeść 100 kg mięsa rocznie, to tego nie da się w zrównoważony sposób wyprodukować – mówi RMF FM laureat 1. nagrody Kraków International Green Film Festival w kategorii dokument długometrażowy, Enrico Parenti. Autor filmu „Soyalism”, o przemysłowej uprawie soi na paszę dla zwierząt hodowlanych, przekonuje, że nie wolno nam jeść tak dużo mięsa, bo to niezdrowe dla nas, szkodliwe dla środowiska i złe dla zwierząt. Jego zdaniem, chciwość rozwija się, bo pozwoliliśmy sobie uważać, że żywność jest i powinna być tania. Tymczasem, jeśli coś jest tanie, powinniśmy zadać sobie pytanie, dlaczego tak jest. Tam muszą być jakieś ukryte koszty. Najczęściej te koszty ponosi środowisko, ludzie, którzy w tym przemyśle hodowlanym pracują, żyjące w niewoli zwierzęta.

Grzegorz Jasiński: Na początek, proszę przyjąć gratulacje z powodu zdobycia nagrody. Spodziewał się jej pan?

Enrico Parenti: Nie spodziewałem się, jestem bardzo szczęśliwy. To wielka niespodzianka. Film dobrze sobie radzi, jest pokazywany na festiwalach na całym świecie, ale nagroda to powód do prawdziwej radości... Oczywiście przyjmuję ją z pokorą, bo to przede wszystkim okazja do nagłośnienia spraw, o których mówimy...

Żywność to niezwykle ważny temat. Mógł się pan spodziewać, że dla widowni okaże się interesujący. Chcemy coraz więcej i więcej żywności, chcemy, by była coraz tańsza. Państwo pokazujecie, że tak wielka dostępność żywności i jej niska cena pociągają za sobą pewne ukryte koszty. I te koszty są olbrzymie.

Nasz film pokazuje przede wszystkim, że coraz więcej krajów rozwijających się, coraz więcej ludzi na świecie zaczyna konsumować żywność w taki sam sposób, jak my, coraz więcej żywności. Poprawia się dostępność żywności, poprawia się sytuacja materialna ludzi, na przykład w Chinach. Pokazujemy, że jeśli wszyscy na świecie zaczną konsumować tyle żywności, co mieszkańcy zachodniego świata, to stanie się poważnym problemem. Nie ma wystarczająco dużo terenów rolniczych, by wyprodukować potrzebną soję, czy kukurydzę, całe potrzebne białko, zboża. Większość produktów roślinnych trafia teraz do hodowli zwierząt i to nie jest najbardziej wydajny sposób wytwarzania żywności. Marnujemy w ten sposób znaczący potencjał, wiele kalorii, równocześnie ściągając na przykład na Amazonię prawdziwą katastrofę. Wkrótce zapewne podobne monokultury upraw pojawią się w Afryce. To prowadzi do hodowli w niewoli już miliardów zwierząt rocznie.

Pański film nosi tytuł "Soyalism". W krajach naszej części Europy to wydaje się mówić bardzo wiele. Skąd taki tytuł, soja jest tylko początkiem łańcucha problemów, potem jest mięso?

To oczywiście taki żart, połączenie socjalizmu z soją. Ale przecież naszym głównym punktem zainteresowania są Chiny, a większość produkowanej na świecie soi trafia właśnie do Chin, są jej największym importerem. Soję wybrano jako główną roślinę pastewną dla zwierząt, bo jest bardzo bogata w składniki odżywcze, białka, jest też bardzo łatwa w uprawie. Chcieliśmy pokazać świat, który jest napędzany przez ziarna soi...

Soja ma opinię rośliny bardzo ekologicznej, znakomitej do przygotowania żywności dla ludzi. Wiele osób, które decydują się porzucić mięso, przestawia się właśnie na soję. Państwo jednak pokazujecie, że soja jako pasza dla zwierząt to początek łańcucha zdarzeń, które mogą być - i są - bardzo szkodliwe.   

To prawda, bardzo szkodliwe. Większość soi trafia do ferm hodowli zwierząt. Soja, która zostaje wykorzystana do produkcji tofu, czy wegańskich burgerów to może w sumie z 5 proc. całkowitej produkcji. W większości, mniej więcej 60 proc. to pasza dla zwierząt, około 25 proc. trafia do przemysłu, który wykorzystuje ją m.in. na olej. Ale to faktycznie nieco zabawne, że soja z jednej strony jest synonimem ekologicznego białka, a z drugiej jest największym koszmarem dla środowiska. fakty są takie, że soja jest w istocie znakomitą rośliną, jedną z najbardziej odżywczych i pełnych białka. No, może nie smakuje najlepiej, znacznie smaczniejsze są fasola, soczewica, czy ciecierzyca. Problem w tym, że produkujemy jej za dużo. Teraz, kiedy mieliśmy wojnę handlową między Chinami i USA, Pekin coraz więcej importował jej z Ameryki Południowej. To prowadziło do coraz intensywniejszego wycinania lasów, szczególnie od czasu, gdy w Brazylii do władzy doszedł prezydent Jair Bolsonaro, który oficjalnie zapowiedział, że Amazonia i rejon Mato Grosso będą wykorzystywane do celów gospodarczych.

Pokazujecie panowie, że rolnictwo nie tylko w świecie zachodnim, ale też w Chinach i Ameryce Południowej opiera się na coraz bardziej niesprawiedliwych zasadach i rozwija się w sposób niezrównoważony. Dlaczego tak jest? To wynika tylko z naszej chciwości, czy także z wygodnictwa, bo tak po prostu jest łatwiej? Czemu rolnictwo musi stać się przemysłem?

Problemem jest nasz konsumpcyjny styl życia. Jeśli każdy z nas chce jeść 100, czy 90 kg mięsa rocznie, to tego nie da się w zrównoważony sposób wyprodukować. We Włoszech przed wojną jedliśmy powiedzmy 20, 30 kg mięsa na osobę rocznie. Potem przyszło uprzemysłowienie, postępy w rolnictwie, wynaleziono hodowlę przemysłową i nauczono się gromadzić tysiące zwierząt w ciasnych pomieszczeniach, ceny zaczęły spadać. Wynaleźliśmy też monokulturowe uprawy, ceny ziarna, które wcześniej były wysokie, też spadły. To proste, nie powinniśmy, nie wolno nam jeść tak dużo mięsa. Z wielu przyczyn. To niezdrowe dla nas, to niezdrowe dla środowiska, to złe dla zwierząt. Zjadanie 100 kg mięsa na osobę rocznie jest po prostu głupie. To nikomu (poza producentami) nie przynosi korzyści. To jak produkty tytoniowe, naprawdę nie ma powodu byśmy palili paczkę lub dwie dziennie. Ta chciwość rozwija się, bo pozwoliliśmy sobie uważać, że żywność jest i powinna być tania. Tymczasem, jeśli coś jest tanie, powinniśmy zadać sobie pytanie, dlaczego tak jest. Tam muszą być jakieś ukryte koszty. Najczęściej te koszty ponosi środowisko, ludzie, którzy w tym przemyśle hodowlanym pracują, żyjące w niewoli zwierzęta. Zawsze powinniśmy zadawać sobie pytanie, dlaczego niektóre produkty są tak tanie.

Na świecie miliony ludzi wciąż cierpią głód. Ale ta żywność nie jest przeznaczona dla nich. Trafia wszędzie tylko nie do tych najbardziej potrzebujących...

Najwyraźniej bardziej opłaca się sprzedawać rośliny na paszę dla zwierząt, niż sprzedawać je tam, gdzie w Afryce ludzie głodują. Gdyby nie było tego gigantycznego przemysłu mięsnego, nie mielibyśmy tych olbrzymich upraw roślin, nie produkowalibyśmy tej soi. Bo Afryka, gdzie przynajmniej miliard ludzi żyje w najtrudniejszych warunkach nie ma pieniędzy, by importować i płacić za żywność. Gdyby nie hodowla zwierząt, nikt nie zawracałby sobie głowy produkcją tej całej soi. To faktycznie dziwne...

Co możemy zrobić? Pański film, podobnie jak niektóre książki, ma znaczenie informacyjne. Ale bycie lepiej poinformowanym sprawy nie załatwia. Powinniśmy przestać kupować pewne rodzaje żywności, kupować jej mniej, naciskać na polityków? Różne formy aktywizmu mogą coś pomóc? Czy po prostu musimy poczekać na jakąś katastrofę? By zmądrzeć...

Myślę, że coś się zmienia i to zmienia się dość szybko, szczególnie w Europie, USA i innych krajach rozwiniętych zaczyna się pojawiać refleksja, że tego mięsa wcale tak dużo nie potrzebujemy. Zwykle zaczyna się jeść więcej mięsa tam, gdzie ludzie wychodzą z biedy i nagle widzą, że mogą kupić choćby dwa steki dziennie i ich to nie zrujnuje. Jestem przekonany, że w pewnej chwili ta konsumpcja u nas przestanie rosnąć, zacznie spadać. Problem w tym, że równocześnie około 3 miliardów ludzi właśnie odkrywa zalety mięsa i chce go jeść coraz więcej. Chiny ostatnio zapowiedziały, że będą się starały ograniczyć spożycie mięsa nawet o połowę, to kraj, w którym różne takie odgórne działania w przeszłości okazały się możliwe, inaczej niż w krajach demokratycznych, więc zobaczymy. Tak, czy inaczej, powinniśmy być dobrze poinformowani, zawsze wiedzieć, skąd pochodzi nasza żywność, dlaczego jest tak tania. I może nieco ograniczyć nasze pragnienie absolutnie najniższej ceny. Żywność nie jest już tak ważną częścią naszego budżetu, jak przed kilkudziesięciu laty. Jeśli nie żywimy się w restauracjach, stanowi coraz mniejszą część naszych wydatków. Nawet jeśli ludzie wciąż skarżą się, że jest za droga, obiektywnie płacimy za żywność coraz mniej. Tyle, że teraz chcemy, żeby wszystko było dostępne przez cały rok i do tego jak najtaniej. Myślę, że akcja informacyjna działa, pojawią się też nowe rozwiązania technologiczne, choćby sztuczne mięso ze źródeł roślinnych. Próbowałem tego i naprawdę przypominają prawdziwe mięsne produkty. Zachęcam, by ich spróbować, w Polsce też już chyba są dostępne. To dobry kierunek, bo jeśli wiesz, że produkcja czegoś wymaga o 99 proc. mniej wody, zużywa o 99 proc. mniej ziemi uprawnej, a smakuje na poziomie powiedzmy 80 proc. oryginału, jestem przekonany, że na pewnym etapie świat uzna, że warto to wybrać...

Czyli pański przekaz do ludzi z zachodu jest tak: bądźcie poinformowani, kupujcie i jedzcie mniej, zaś do ludzi z krajów rozwijających się: nie powtarzajcie naszych błędów?

Tak, nie powtarzajcie naszych błędów, jedzenie 100 kg mięsa rocznie na osobę jest niezdrowe, nie róbcie tego, jeśli nie chcecie żyć krócej...