Kolejni wąglikowi dowcipnisie wpadli w ręce policji. Autorami listów okazali się dwaj studenci prawa uniwersytetu w Toruniu. Obsypane mąką listy wysłali do swej rodziny w Gnieźnie. Przesyłki nie dotarły jednak do adresatów – już na poczcie wzbudziły bowiem podejrzenia.

Pracownicy poczty powiadomili policję. Listy zabezpieczyli strażacy, umieszczając je w specjalnych pojemnikach. Analiza Sanepidu wykazała, że biały proszek na kopertach to mąka. Policja szybko ustaliła nadawców. Kiedy w Toruniu jechał po nich radiowóz, młodzieńcy już wiedzieli, że sprawa może się skończyć dla nich niezbyt wesoło - sami zgłosili się na komisariat. Rozsądek odezwał się jednak zbyt późno – prokuratura już wkrótce przedstawi im zarzuty. Niedoszli prawnicy za głupi żart odpowiedzą przed sądem ,który może ich obciążyć kosztami akcji ratowników. Kłopoty będą mieli też na uczelni. Prawdopodobnie staną prze komisją dyscyplinarną może im grozić nawet wydalenie z uczelni.

To już kolejny przypadek fałszywych wąglikowych alarmów. Dowcipnisiom, którzy wywoływali je grozi nawet do trzech lat więzienia. W całym kraju policja zatrzymała już kilka osób. Jako pierwszy wpadł sprawca fałszywego alarmu w Jeleśni na Żywiecczyźnie. Młody mężczyzna przyznał się do głupiego żartu.

Foto: Archiwum RMF

03:45