Znamy już finalistów XIII edycji Tańca z Gwiazdami. To Kacper Kuszewski i Bilguun Ariunbaatar. Tuż przed finałem odpadli Weronika Marczuk i Jan Kliment. "Czuję się raczej wygrana, bo to co miałam w tym programie wziąć dla siebie, to wzięłam" - mówi w rozmowie z RMF FM Weronika Marczuk.

Marta Grzywacz: Czy czuje się Pani wielką przegraną tej edycji. Odpadła Pani przecież tuż przed finałem.

Weronika Marczuk: Nie, czuję się raczej wygrana, bo to co miałam w tym programie wziąć dla siebie, to wzięłam. Czy ja tańczyłabym o jeden odcinek mniej czy więcej, nie ma znaczenia. I tak zatańczyliśmy w każdym odcinku. Jesteśmy bardzo zadowoleni. My wchodząc na parkiet, wiedzieliśmy, że tak będzie, widzieliśmy, że Kacper i Bil mają ogromne poparcie widzów. My trzy razy byliśmy zagrożeni, więc za czwartym razem czuliśmy spokój. Janek zresztą powiedział, bardzo słusznie, że lepiej zająć trzecie miejsce i odpaść przed finałem niż w finale, bo tam mogą cieszyć się tylko wygrani.

Czy któreś z was uroniło łzę?

Janek, mówiąc o mnie, uronił łzę, a ja patrząc na niego, uroniłam swoją. Ale to nie były łzy z żalu za programem, to były łzy wzruszenia dwojga ludzi, którzy bardzo się polubili.

Gratulować więc?

Oczywiście, że tak. Żyjemy i się uśmiechamy.