Czarna komedia przesiąknięta dowcipem rodem z Borata, obsypany nagrodami rosyjski melodramat, a może produkcja familijna? W ten weekend czekają na kinomaniaków trzy interesujące premiery, spośród których każdy może wybrać coś dla siebie.

Film o terrorystach-gamoniach, a może coś więcej?

Pierwszą propozycja to film reklamowany jako najzabawniejsza brytyjska komedia tego roku: "Cztery Lwy". Opowiada historię Omara, który ma jedno marzenie - chce zostać męczennikiem. Zniesmaczony tym, jak są traktowani na całym świecie Muzułmanie, decyduje się wziąć udział w "świętej wojnie". Ponieważ sam nie ma doświadczenia w jej prowadzeniu, to do swojego planu angażuje przyjaciół. Powodzenie ataku na imperialistyczny zachód komplikuje jednak… głupota członków tego osobliwego dżihad-komando. Przez kilkadziesiąt minut widzowie są świadkami idiotycznych pomysłów terrorystów, którzy m.in. uzbrajają w bomby kruki, kupują materiały wybuchowe na Amazonie i połykają karty SIM, by uniknąć inwigilacji.

Miłośnicy subtelnych, wysmakowanych żartów raczej nie będą filmem zachwyceni. Jest to natomiast nie lada gratka dla wielbicieli filmów typu "Ali G" albo "Dyktator". Dla tych, którzy wytrwają do końca, może niespodziewanie się okazać, że "Cztery Lwy" to coś więcej niż przewrotna komedyjka. I że z gąszczu absurdów zaczyna wyłaniać się konstruktywna krytyka zarówno islamskiego ekstremizmu, jak i cywilizacji zachodniej.

Zobacz zwiastun filmu

Mocne do bólu, europejskie kino

Przy przedstawianiu drugiej propozycji należy zastrzec - to film dla ludzi o mocnych nerwach. Mowa o produkcji rosyjskiej: "Portret o zmierzchu". Jego główną bohaterką jest Marina , która przechodzi głęboki kryzys małżeński i zawodowy. Jako psycholog zajmuje się dziećmi z trudnych rodzin - kobieta tonie w obojętności i wszechobecnej przemocy. Pewnego dnia sama staje się jej ofiarą - zostaje napadnięta na ulicy i zgwałcona. Narasta w niej chęć zemsty na swych oprawcach. Kiedy jednak znajduje gwałcicieli, wdaje się w dziwny związek z jednym z nich.

Nie da się tego obrazu polubić, bo bezlitośnie szarpie za każdą strunę ludzkiej duszy. To film, który szokuje brutalnością i wielokrotnie wystawia wrażliwość widza na próbę. Wytyka społeczeństwu zezwierzęcenie i obnaża jego znieczulicę. Nie daje też nadziei. Ale to dobre, mocne europejskie kino: dla ludzi, którzy w filmie szukają konfrontacji z własnymi poglądami i wewnętrznym spokojem, nie oczekują łatwych odpowiedzi, a jedynie pytań, które będą sobie zadawać jeszcze po wyjściu z seansu.

Zobacz zwiastun filmu

Pierwsza w dziejach Disneya, "wyzwolona ksieżniczka" wkracza do kin

Na koniec znakomite kino familijne: film animowany "Merida Waleczna". Bynajmniej nie jest to kolejna disney'owska wariacja na temat grzecznej księżniczki, która szuka swojego rycerza na białym koniu. Główną bohaterka jest co prawda rudowłosa córka króla Fergusa i królowej Elinor. Jest to jednak przede wszystkim znakomita łuczniczka, bezkompromisowa i niezależna dziewczyna, która konsekwentnie odmawia... wyjścia za mąż. Chce podążać własną drogą, postępując niekiedy wbrew prastarym zwyczajom, przestrzeganym przez władców krainy. Jej czyny przypadkowo sprowadzają na królestwo chaos i zniszczenie, a kiedy Merida szuka pomocy u tajemniczej staruszki, ta spełnia jej niefortunne życzenie. Niebezpieczeństwo zmusza bohaterkę do odkrycia znaczenia prawdziwej odwagi, by cofnąć straszliwą klątwę, zanim będzie za późno.

Historia Meridy z pewnością urzeknie widzów w każdym wieku. Zachwyci nie tylko wartką akcją, ale także bardzo malowniczą techniką animacji o wysokim poziomie szczegółów. Ta prawdziwa uczta dla oczu zrekompensuje momentami odrobinę nierówny scenariusz. Zatem - dzieci pod pachę i do kina!

Zobacz zwiastun filmu