Na Festiwalu Filmowym w Gdyni odbyła się uroczysta premiera filmu "Obywatel" w reżyserii Jerzego Stuhra. To historia Jana Bratka, który był i w partii, i w "Solidarności", i blisko kościoła. Jest obywatelem podzielonego państwa. Jedni mają go za bohatera, inni za donosiciela. "To jest film rozliczeniowy, ja rozliczam się w imieniu mojego pokolenia z tym, co się z nami stało" - mówi w RMF FM Jerzy Stuhr. Główną rolę grają on i jego syn Maciej Stuhr, bo bohaterowi towarzyszymy od lat 50. do dziś.

Katarzyna Sobiechowska-Szuchta, RMF FM: Właściwie to wszyscy mogliby się na pana obrazić za ten film - i z prawej strony, i z lewej strony.

Jerzy Stuhr: Nie wiem, czy "obrazić się" to jest dobre słowo. Żeby ich to wzburzyło w jakiś sposób to tak - to było tak pomyślane. Może za duże słowo "wzburzyło" - dotknęło. Tylko co zrobią z tym dotknięciem? Ja bym chciał, żeby to dotknęło i żeby się trochę roześmiali. Tak bym chciał.

To jest komedia, ale ona jest bardzo bolesna.

Tak - też tak chciałem. Ja nie zrobiłbym czystej komedii. Ja tylko używam środków komediowych do uwypuklenia pewnej sytuacji i wzbudzenia operacji jakiegoś delikatnego katharsis.

Wybrał pan bardzo ważne momenty dla polskiej historii. To jest kilkadziesiąt ostatnich lat - od lat 50. do historii współczesnej. One są ważne dla nas wszystkich. Dla pana któreś są jakoś szczególnie istotne?

Nie. Tak sobie powiedziałem, że te momenty, które wybrałem to wszystkie były ważne dla mojego pokolenia. Myślałem sobie nawet, że gdybym coś opuścił - na konferencji było takie pytanie, czy może nie rozszerzyć jakiegoś wątku - to miałbym do siebie pretensje.

Takie rozliczanie się z naszą historią to jest coś, co panu się w kinie ostatnio bardzo podoba? Wspominam pana film: "Korowód", który też był w Gdyni pokazywany. On też był rozliczeniowy.

Też, tylko na mniejszym odcinku. Pokazywał pewien dylemat. Tutaj ja się rozliczam w imieniu mojego pokolenia z tym, co się z nami stało, ale szczęśliwie się stało: siedzimy, rozmawiamy, przeżyliśmy to. Ta historia nami miotała , ale wyszliśmy na szerokie wody.

"Obywatel" pokazywany jest na festiwalu w Gdyni w Konkursie Głównym, walczy o Złote Lwy. Gdynia to jest też miłe miejsce dla twórców - przed chwilą widziałam dwie panie, które machały i krzyczały: "Kochamy pana od zawsze".

No to jest akurat piękne. Ja zawsze odbierałem, że to jest święto kina, od pierwszych festiwali: najpierw jako młody aktor, potem zdobywałem tu nagrody aktorskie, a wreszcie raz byłem na czele jury. Pani Magda Piekorz wtedy wygrała, a dzisiaj razem startujemy w konkursie. Bardzo wiele wspomnień. Wszystkie moje filmy były tu w konkursie.

(mn)