"To film o wielkiej miłości, wielkiej nienawiści, wielkiej odwadze, ale i podłości, bo kino historyczne nie jest jednowymiarowe" - mówi Jerzy Hoffman o swoim najnowszym filmie "1920 Bitwa Warszawska", który dziś wchodzi do kin.

W wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej reżyser wyznał, że po tylu latach i po tylu filmach wciąż stresuje się reakcją widzów. Do tej pory były tylko pokazy prasowe i uroczysta premiera, czyli nie było zetknięcia filmu "1920 Bitwa Warszawska" z szeroką publicznością. Dziennikarze, jak wiadomo, to nie jest zwyczajna publiczność. Podobnie goście uroczystej premiery, bo wtedy istnieje obawa, że chwalą tylko z grzeczności. I dopiero po 30 września, gdy film wejdzie na ekrany, można uznać kilka pierwszych dni jako miernik tego, jak widz film przyjmuje - mówi Hoffman wyrażając nadzieję, że widzowie przyjmą "Bitwę Warszawską" dobrze, podobnie jak poprzednie jego filmy.

Reżyser zdradza, jak będzie wyglądała ekspansja jego najnowszego obrazu w kinach zagranicznych. 5 października lecimy do Londynu, gdzie w 21 kinach rozpocznie się pokazywanie filmu "1920 Bitwa Warszawska". Film wyświetlany będzie z napisami angielskimi w Anglii, Szkocji i Walii. Toczą się też rozmowy o szerokich pokazach w Stanach Zjednoczonych i innych anglojęzycznych krajach.

Pytany, czy myśli już nad jakimś nowym filmem Jerzy Hoffman odparł: Trochę z tym poczekajmy. Po głowie może chodzić wiele rzeczy, ale muszą się zbiec dwie sprawy: pieniądze i temat, czyli scenariusz (...) Za parę miesięcy kończę 80 lat, więc to chyba prawda, że jeżeli coś miałoby powstać, to muszę się spieszyć (śmiech).