Kto nigdy nie grał w piłkę, ten nie wie, czym jest bramka. Jak jest wściekle obszerna dla bramkarza i jak wąska i niska dla tego, kto ją atakuje - to jedna z piłkarskich anegdot kibica Gustawa Holoubka. Wielki mistrz zmarł dziś w nocy w Warszawie. Miał 85 lat. Był jedną z największych postaci polskiej sceny. Ale też człowiekiem z krwi i kości.

Holoubek to niekwestionowany mistrz słowa, jednak gdy zaczynał mówić o sporcie schodził na poziom prostej, potocznej mowy, czasem nawet gwary - wspomina Holoubka-kibica reżyser Grzegorz Królikiewicz, profesor łódzkiej filmówki. Holoubek chadzał nie tylko na mecze piłkarskie, ale w czasach, kiedy jeszcze żył Stanisław Dygat, także na walki bokserskie:

Holoubek był wiernym kibicem Cracovii. W sąsiedztwie stadionu urodził się i wychował. Przez lata chodził tam oglądać piłkarskie pojedynki. Podobno chciał być pochowany na polu karnym stadionu. Z okazji stulecia klubu dwa lata temu Gustaw Holoubek został zaproszony jako gość honorowy – wspomina Marek Mazurczak, fan Cracovii:

Holoubek chętnie kibicował także lekkoatletkom, zwłaszcza tym o bardzo długich nogach – wspomina aktor Jan Machulski.

Holoubek miał także swoje przyzwyczajenia. Na przykład przedpołudniowe pogawędki z Tadeuszem Konwickim w kawiarni Bliklego na Nowym Świecie. Codziennie na jedenastą był tam dla nich zarezerwowany stolik - mały, okrągły z trzema twardymi, drewnianymi krzesłami. Siedział na sali dla palących. Przychodził ze swoimi kolegami aktorami – znane twarze z teatru. I tak sobie siedzieli rozmawiali - wspomina w rozmowie z dziennikarką RMF FM jedna z klientek kawiarni.

Byłem jego garderobianym. Także w sztuce „Garderobiany”. Ostatni raz. Potem grał jeszcze dwie sztuki, ale ta duża to właśnie„Garderobiany” – wspomina Ryszard Ślusarz z Teatru Ateneum, który współpracował z aktorem ponad 30 lat. Ja mu wszystko szykowałem, prasowałem. Nigdy się nie czepiał, że coś było nie tak:

Odszedł mój przyjaciel; odszedł Guciu

Z odejściem Holoubka trudno pogodzić się jego przyjaciołom-aktorom, bo żegnając mistrza, żegnają też bliskiego im „Guciem”. Będzie mi Cię Guciu, bardzo, bardzo brak - mówi Marian Opania:

Nie zgadzam się, by Guciu odszedł - mówi Jan Machulski. Wspominając Holoubka podkreśla, że był to bardzo pogodny, wesoły i dowcipny człowiek.

Zatonął wielki flagowiec o niesamowitej urodzie ducha. Odszedł człowiek renesansu. O swojej znajomości z Holoubkiem opowiadają Piotr Fronczewski i Edward Linde Lubaszenko:

Z nim odeszła cała epoka

Tak aktora wspomina Andrzej Łapicki: Był to niewątpliwie jeden z największych aktorów XX wieku. Teraz ponieważ mamy ten marzec, on był tym zarzewiem, który porwał ludzi. W końcu to improwizacja do wyjścia na ulice. To był wielki aktor, wielka postać. Trudno tu nawet wyrażać żal, bo odeszła razem z nim cała epoka.

Holoubek (…) wrył się w świadomość milionów Polaków. Miał ogromny wpływ na nasze życie, był wielkim humanistą - mówi o Holoubku aktor Olgierd Łukaszewicz. Zachwycał nie tylko kunsztem aktorskim, ale i myślą. Jednoczył i elektryzował widownię - podkreślił. A o ważnych dla nas sprawach umiał mówić słowami poetów. Gustaw Holoubek potrafił zawsze pozostać wiernym sobie. Cechowały go niezwykły talent oraz godność. Straciliśmy wielki autorytet - zaznaczył.

Gustaw Holoubek był "uosobieniem teatru, czyli mówienia, używania słowa" – mówi o zmarłym aktorze reżyser Kazimierz Kutz. On był mistrzem - podkreśla. Byliśmy jak muchy, które do niego tak lgnęły, bo poza wszystkim był niezwykle uroczym człowiekiem i straszliwie dowcipnym - wspomina. To był taki człowiek, z którym się strasznie chętnie obcowało. (…) Myśmy zawsze analizowali rzeczywistość i on nas zawsze zaskakiwał jakimiś zabawnymi skojarzeniami i nas bardzo często rozśmieszał. (…) A jak rozmawialiśmy o kobietach, to można by umrzeć ze śmiechu- dodaje.