Gitarzysta zespołu Black Sabbath dał się zamknąć w klatce. W ten sposób chciał zademonstrować innym, jak się czuje człowiek, u którego zdiagnozowano nowotwór. On sam zmaga się z chorobą od trzech lat.

Będąc w środku Tony Iommi mógł widzieć tylko własne odbicie, natomiast otaczający go ludzie przez kilka minut obserwowali człowieka w zupełnym odosobnieniu.  Chętni mogli następnie sami spróbować tego doświadczenia, które w założeniu miało odzwierciedlić psychiczny stan ludzi borykających się z ciężką chorobą.

Trzy lata temu u gitarzysty Black Sabbath zdiagnozowano ostry przypadek chłoniaka. To nowotwór atakujący układ limfatyczny.

Myślałem, że to już koniec, bo to był rak trzeciego stopnia. Najpierw przeżyłem szok, a potem się załamałem. Ale wcale tak nie musi być  - powiedział dziennikarzom muzyk - Są organizacje i ludzie, którzy mogą pomóc przezwyciężyć to negatywne uczucia.   

Tony Iommi po opuszczeniu szklanej klatki podkreślił, że ma nadzieję, iż biorąc udział w tym wydarzeniu, pomógł zdrowym ludziom lepiej zrozumieć traumę chorujących na raka.

(j.)