Jose „Pepe” Mujica, były prezydent Urugwaju, zmarł w wieku 89 lat. Ze względu na swój nadzwyczajnie skromny styl życia był nazywany "najbiedniejszym prezydentem świata". W czasie pełnienia urzędu wprowadził szereg odważnych, liberalnych reform, m.in. zalegalizował sprzedaż marihuany.
O śmierci Mujiki poinformował jego protegowany, obecny szef państwa Yamandu Orsi.
„Z głębokim smutkiem informujemy, że zmarł nasz towarzysz Pepe Mujica (…) Dziękujemy za wszystko, co nam dałeś, i za twoją głęboką miłość do narodu” - napisał.
Znany z bezpośredniości polityk rządził krajem w latach 2010-2015. Wprowadził w tym czasie szereg reform, powszechnie uznawanych za odważne i postępowe. Zalegalizował między innymi aborcję we wczesnym etapie ciąży i małżeństwa osób tej samej płci oraz poparł legalizację sprzedaży marihuany.
Po objęciu urzędu zaskoczył obserwatorów, odmawiając przeprowadzki do rezydencji prezydenta i pozostając w swoim prostym, wiejskim domu pod Montevideo.
Większość swojej pensji oddawał na cele charytatywne, a po stolicy poruszał się starym Volkswagenem Garbusem.
W 2024 roku Mujica poinformował, że wykryto u niego nowotwór przełyku.
Jeszcze w styczniu tego roku udzielił wywiadu, w którym przyznał, że jego stan się pogarsza. Ocenił, że jego życie było „trochę jak powieść”, w której prezydentura była jedynie drobnostką - przypomniał portal Infobae.
W młodości Mujica działał w marksistowskiej partyzantce, która przeciwstawiała się ówczesnemu, konserwatywnemu rządowi, dokonując kradzieży, porwań i ataków bombowych. Prawie 15 lat swojego życia spędził w więzieniu, w tym cały okres wojskowej dyktatury, która rządziła Urugwajem w latach 1973-1985. Był torturowany.
Po przywróceniu demokracji Mujica wyszedł na wolność i zaangażował się w politykę. W 2005-2008 pełnił funkcję ministra rolnictwa w pierwszym rządzie lewicowego Szerokiego Frontu.
W 2009 roku wygrał wybory prezydenckie. Po odejściu z urzędu w 2015 roku i przejściu na emeryturę zachował duży wpływ na politykę kraju.


