Szef haitańskiej prokuratury zażądał od sędziego prowadzącego śledztwo w sprawie zabójstwa prezydenta Jovenela Moise'ego, aby postanowić w stan oskarżenia premiera Ariela Henry'ego. Premier miał prowadzić rozmowy z jednym z podejrzanych o zabicie głowy państwa.

Bed-Ford Claude, komisarz rządu w Port-au-Prince - odpowiednik prokuratora - zażądał też, aby Henry'emu zakazano opuszczania terytorium kraju "z uwagi na ujawnione fakty". 

Prokurator domaga się, aby premier Henry wyjaśnił mu, dlaczego główny podejrzany dzwonił do niego dwa razy niedługo po zabójstwie prezydenta.

Claude poinformował, że telefony zostały wykonane 7 lipca, a podejrzany Joseph Badio był w tym czasie w pobliżu domu prezydenta Moise'ego. Rozmowy miały trwać łącznie 7 minut, a premier był wtedy w hotelu Montana w Port-au-Prince.

Badio swego czasu pracował w haitańskim ministerstwie sprawiedliwości i rządowej jednostce antykorupcyjnej, lecz został zwolniony w maju w związku z oskarżeniami o pogwałcenie nie sprecyzowanych zasad etycznych.

Do zabójstwa 53-letniego Moise'ego i postrzelenia jego żony doszło w nocy z 6 na 7 lipca w rezydencji głowy państwa.

Wśród 28 zatrzymanych podejrzanych o udział w zabójstwie prezydenta byli Kolumbijczycy, dwaj haitańscy Amerykanie i czterej obywatele Dominikany. Nadal trwa śledztwo mające zidentyfikować wszystkich zleceniodawców zamachu. Szef kolumbijskiej policji wyrażał opinię, że zamordowanie Moise'a zostało zlecone przez byłego urzędnika haitańskiego resortu sprawiedliwości.

W ostatnich miesiącach Moise, rządzący od ponad roku dekretami, stanął w obliczu gwałtownych protestów, gdyż liderzy opozycyjni i ich zwolennicy odrzucili jego plany przeprowadzenia referendum konstytucyjnego w sprawie wzmocnienia pozycji prezydenta, domagając się jego ustąpienia.