Sąd w Pezinoku koło Bratysławy zdecydował o podtrzymaniu aktu oskarżenia w sprawie zabójstwa dziennikarza śledczego Jana Kuciaka i jego narzeczonej Martiny Kusznirovej. Początek głównej rozprawy z czterema oskarżonymi wyznaczono na 13 stycznia.

W sprawie zabójstwa z premedytacją Kuciaka i Kusznirovej oskarżeni są: przedsiębiorca Marian Koczner, Alena Zsuzsova, której zarzuca się pośrednictwo między Kocznerem a wykonawcami zabójstwa, były policjant Tomasz Szabo i były żołnierz, który podczas śledztwa przyznał się do popełnienia morderstwa, Miroslav Marczek.

Oskarżeni nie skorzystali z przysługującemu im prawa do przyznania się do winy w zamian za złagodzenie ewentualnej kary. Grozi im kara od 25 lat więzienia po dożywocie.

Z takiego prawa skorzystał drugi z pośredników zabójstwa, Zoltan Andrusko, który współpracuje z prokuraturą. 30 grudnia odbędzie się posiedzenie sądu zatwierdzające jego umowę z oskarżycielami, określającą wymiar kary.

Sąd wyłączył część dowodów z aktu oskarżenia

Ojciec zamordowanego dziennikarza Jozef Kuciak powiedział PAP, że decyzja sądu "to jedynie początek". Oskarżenie zostało potwierdzone i zaczną się wystąpienia. To będzie długo trwało - ocenił.

Sąd wyłączył z aktu oskarżenia część dowodów, które dotyczą m.in. zapisów rozmów i komunikacji elektronicznej oskarżonych i niektórych świadków. Pełnomocnik rodziców Jana Kuciaka, były minister sprawiedliwości Daniel Lipszic powiedział, że uważa to za niewielką niedogodność. Strony będą mogły na procesie zaprezentować dowolny fragment tych zapisów, ale nie będzie on w takiej formie, w jakiej znajduje się teraz w aktach sprawy - tłumaczył PAP. Również prokurator Vladimir Turan powiedział, że odrzucenie części dowodów nie oznacza zanegowania ich prawdziwości.

Przewodnicząca składu sędziowskiego Rużena Sabova zapowiedziała, że podczas rozprawy głównej nie zgodzi się na postępowanie bez obecności oskarżonych. Będą musieli uczestniczyć w rozprawach - podkreśliła. Nie uznała też zarzutów obrony, dowodzącej, że w postępowaniu wstępnym naruszono prawo oskarżonych do obrony. Adwokat Kocznera, Marek Paral, skrupulatnie wymieniał wcześniej występujące jego zdaniem braki prawne w dokumentacji śledztwa.

"To puści ludzie, którym chodziło o dużo pieniędzy"

W przerwie posiedzenia sądu ojciec zamordowanego dziennikarza nie ukrywał, że widzi w tym chęć przedłużenia posiedzenia. Wygląda na to, że paragrafy są ważniejsze niż prawda - powiedział PAP. Nie ocenia się prawdy, tylko czy papiery zostały wypełnione właściwie - dodał.

Przedstawiciele rodzin zamordowanych po raz pierwszy zasiedli naprzeciwko czworga oskarżonych. Matka Martiny Kusznirovej, Zlata Kusznirova, powiedziała, że spodziewała się jakiegoś gestu z ich strony. Nie dali nic po sobie poznać, że zdają sobie sprawę z tego, co zrobili. Nic, absolutnie nic, nie zarejestrowałam żadnego gestu lub spojrzenia. To puści ludzie, którym chodziło o dużo pieniędzy. Wydaje mi się, że są aroganccy - oceniła.

Nadzwyczajne środki bezpieczeństwa

Rozprawa wstępna, która miała podtrzymać akt oskarżenia lub zwrócić go prokuraturze do dopracowania, odbyła się przed Szczególnym Sądem Karnym, który zajmuje się sprawami związanymi z korupcją, zorganizowaną przestępczością i przestępstwami najwyższych przedstawicieli państwa. Zastosowano nadzwyczajne środki bezpieczeństwa. Na sali obecni byli zamaskowani funkcjonariusze straży więziennej uzbrojeni w broń automatyczną.

Oskarżony o zlecenie zabójstwa Koczner przyszedł na rozprawę w garniturze i białej koszuli; w odróżnieniu od pozostałej trójki oskarżonych nie miał na sobie szerokiego skórzanego pasa i przymocowanych do niego kajdanek krępujących nogi. Wchodząc na salę rozpraw, Alena Zsuzsova zakrywała sobie twarz plikiem dokumentów. Na polecenie sędzi Sabovej po dopełnianiu formalności oskarżonym zdjęto kajdanki.

Szczegółowym, restrykcyjnym zasadom podlegała praca dziennikarzy. Operatorzy kamer i fotoreporterzy mogli robić zdjęcia tylko przez trzy minuty. W tym czasie obowiązywał ścisły zakaz fotografowania twarzy prokuratorów i członków składu sędziowskiego. Reporterom polecono wyłączyć telefony komórkowe.

Kuciak zginął od dwóch strzałów w serce, jego narzeczona - od strzału w głowę

27-letniego Jana Kuciaka, reportera śledczego piszącego dla portalu Aktuality.sk, i 27-letnią Martinę Kusznirovą zastrzelono 21 lutego 2018 roku w ich domu w miejscowości Velka Macza w kraju (województwie) trnawskim na południowym zachodzie Słowacji. Według prokuratury Kusznirovą uśmiercono strzałem w głowę, a Kuciaka dwoma strzałami w serce z pistoletu kaliber 9 milimetrów; oboje zginęli w odstępie pięciu minut.

Policja i prokuratura przyjęły założenie, że najbardziej prawdopodobną przyczyną zbrodni były demaskatorskie artykuły dziennikarza. Pisał on m.in. niejasnych interesach Kocznera, który miał grozić reporterowi. W ostatnim, niedokończonym reportażu Kuciak opisał działalność włoskich grup przestępczych na Słowacji oraz obecność osób zbliżonych do włoskiej organizacji mafijnej 'ndrangheta w otoczeniu ówczesnego szefa rządu Roberta Fico. Polityczny kryzys i masowe protesty doprowadziły do ustąpienia Fico i rekonstrukcji rządu w ramach dotychczasowej koalicji, a także do przetasowań w aparacie wymiaru sprawiedliwości i organach ścigania.