Silne wstrząsy, jakie w weekend odczuli mieszkańcy duńskiej wyspy Bornholm oraz południowych krańców Szwecji, były spowodowane prawdopodobnie przez ćwiczenia lotnicze nad regionem Øresund – tak twierdzi sejsmolog Björn Lund. Początkowo sądzono, że zatrzęsła się ziemia, inni wskazywali na kontrolowany wybuch w Polsce.

W sobotę ok. 15:00 zaczęły napływać informacje o wstrząsach odczuwalnych na należącej do Danii wyspie Bornholm oraz w południowej części Szwecji.

Duński instytut geologiczny Geus w pierwszej teorii przypuszczał, że doszło do trzęsienia ziemi o magnitudzie 2,3. W innej, że fenomen ten spowodował kontrolowany wybuch w Polsce. W tym dniu na poligonie w Ustce odbywały się bowiem ćwiczenia ANAKONDA-23.

Teraz Geus wychodzi z założenia, że do odczuwalnych wstrząsów przyczyniły się "fale ciśnienia akustycznego nieznanego pochodzenia". Duński instytut dodaje dalej, że nie sposób określić, jakie jest ich źródło.

Szwedzki sejsmolog Björn Lund twierdzi natomiast, że fale akustyczne, zwane też falami uderzeniowymi, wywołują samoloty, lecące z prędkością dźwięku. Na ziemi odczuwalne są wtedy wstrząsy. 

Lund dodaje, że takie zgłoszenia napływają do uniwersytetu w Uppsali średnio trzy razy w roku. Ostatni raz było to 26 kwietnia, kiedy odbywały przeloty próbne myśliwca produkcji Saab w okolicach Sztokholmu.

Jego zdaniem, 13 maja takie wstrząsy mogły spowodować ćwiczenia lotnicze nad Øresund - regionem obejmującym swoim zasięgiem obie stron cieśniny Sund. Ani duńskie, ani szwedzkie siły zbrojne tej informacji nie skomentowały.