Ponad 100 tysięcy niesprzedanych posiłków z restauracji przekazali w tym roku ubogim mieszkańcom Lizbony wolontariusze z organizacji Re-food. Portugalscy społecznicy chcą przekształcić stolice swojego kraju w pierwszą stolicę, gdzie nie ma głodu i marnotrawienia żywności.

Powstały w 2011 roku Re-food zrzesza ponad 150 wolontariuszy z aglomeracji lizbońskiej. Dostarczają oni ludziom żyjącym na skraju ubóstwa niesprzedaną żywność z kilkudziesięciu restauracji i barów.

Hunter Halder, pomysłodawca tej inicjatywy przyznaje, że pomysł na tak nietypową działalność dobroczynną narodził się w jednej z lizbońskich restauracji. Podczas kolacji mój syn zapytał mnie o dalszy los niezjedzonych potraw z bufetu. Wyjaśniłem mu, że wszystkie trafią na śmietnik - wspomina. Zanim poświęcił się pracy w Re-food przez kilka lat pracował w jednym z hoteli w portugalskiej stolicy. Przyznaje, że wiele razy buntował się przeciwko pracodawcom, którzy pod koniec dnia pracy wyrzucali mnóstwo jedzenia do śmieci. Postanowiłem działać. Zacząłem dokładnie obserwować łańcuch dostaw żywności do lizbońskich zakładów gastronomicznych, a także śledzić przepisy sanitarne o obrocie potrawami z placówek żywienia zbiorowego. Kiedy zrozumiałem, że wielu restauratorów wyrzuca niesprzedane dania, a portugalskie przepisy nie zabraniają ich dalszej dystrybucji, sam zacząłem je rozwozić wśród ubogich - opowiada.


Pierwsze posiłki Halder rozwiózł na swoim rowerze w styczniu 2011 roku. W kolejnych miesiącach zaczęli się do niego przyłączać przygodnie napotkani wolontariusze. W ten sposób Re-food rozdał dotąd 100 tysięcy posiłków, które nie znalazły nabywców w barach i restauracjach. Dziś Halder i jego pomocnicy codziennie dostarczają posiłki około trzystu najuboższym mieszkańcom Lizbony. W wigilijny wieczór Re-food zorganizuje w centrum Lizbony kolację dla bezdomnych, którym zaserwuje potrawy ze stołecznych barów i restauracji. Dwa dni później przy świątecznym stole spotkają się Hunter Halder i wszyscy jego wolontariusze.