Coraz trudniej znaleźć we Włoszech dostępną dla wszystkich, wolną plażę. W ciągu 10 lat dwukrotnie wzrosła liczba prywatnych piaszczystych brzegów, na które wstęp jest płatny. Teraz jest ich 12 tysięcy - jedna plaża przypada na 350 metrów wybrzeża.

Chociaż z prawnego punktu widzenia wybrzeże jest dobrem wspólnym, to we Włoszech jest wykorzystywane ponad miarę przez prywatnych najemców, którzy stawiają płoty i ogrodzenia, pobierając opłaty za wstęp. Ich zyski szacuje się w skali kraju na kilka miliardów euro rocznie.

Najbardziej zaniepokojeni sytuacją są obrońcy środowiska, zwracający także uwagę na inny groźny aspekt - zabudowę plaż i całych wybrzeży dla potrzeb komercyjnych. Ponadto ekolodzy alarmują, że w bardzo szybkim tempie z powodu ingerencji człowieka znikają wydmy. To naturalne dziedzictwo jest bardzo zagrożone - ostrzegają.

Nagminne łamanie przepisów

W lipcu organizowane są we Włoszech różne inicjatywy i pikiety przeciwko dalszemu przeznaczaniu na wynajem ostatnich wolnych odcinków wybrzeża. Wraz ze zbliżaniem się szczytu wakacyjnych wyjazdów obrońcy wolnych plaż odnotowują bowiem, że większość właścicieli i najemców nie gwarantuje nawet prawa do swobodnego dostępu do morza tuż przy samej linii brzegowej. Zgodnie z przepisami - 5 metrów plaży najbliżej morza - jest strefą chronioną, z której wszyscy mogą korzystać. Ale i tam ustawia się leżaki, parasole i kioski z jedzeniem.

W większości nadmorskich miejscowości znajduje się tylko jedna plaża komunalna, dostępna dla wszystkich i zarządzana przez lokalne władze.

Takie są najważniejsze wnioski raportu, sporządzonego przez włoską filię organizacji ekologicznej WWF po kontrolach w 15 nadmorskich regionach Italii.

Gdzie znalezienie miejsca na plażowanie graniczy z cudem

Najlepiej oceniono sytuację w regionie Apulia na południu kraju. Jest tam aż 60 procent wolnych plaż. Za alarmujące uznano to, co dzieje się w Ligurii, gdzie na całym wybrzeżu dominują prywatne piaszczyste brzegi. W rejonie Pizy w Toskanii na 10-kilometrowym odcinku plaż można znaleźć tylko kilkaset metrów, dostępnych dla wszystkich. W stołecznym regionie Lacjum przeważają także komercyjne, dosłownie pękające w szwach plaże. W rejonie Neapolu wszystkie oddano w prywatne ręce.