Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko, który obiecywał walkę z korupcją, jest główną przeszkodą dla reform w tym kraju - ocenia w piątek "Washington Post". Jego konflikt z byłym prezydentem Gruzji Micheilem Saakaszwilim najbardziej cieszy Rosję Władimira Putina.

Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko, który obiecywał walkę z korupcją, jest główną przeszkodą dla reform w tym kraju - ocenia w piątek "Washington Post". Jego konflikt z byłym prezydentem Gruzji Micheilem Saakaszwilim najbardziej cieszy Rosję Władimira Putina.
Petro Poroszenko /VIRGINIA MAYO / POOL /PAP/EPA

Wynikiem ubiegłotygodniowego "ulicznego przedstawienia" w Kijowie z udziałem Saakaszwilego, gruzińskiego polityka, obecnie lidera ukraińskiej partii opozycyjnej Ruch Nowych Sił, "było jedynie zwrócenie uwagi na sprawę, o której mówi: że rządy Poroszenki zamiast - jak obiecywał - położyć kres wszechobecnej korupcji szerzącej się na Ukrainie od proklamowania niepodległości w 1991 roku, stał się główną przeszkodą dla reform" - pisze "WP".

Zdaniem redakcji waszyngtońskiego dziennika "Poroszenko robi, co może, by uwięzić lub deportować swojego byłego sojusznika (Saakaszwilego) i nieustannie ponosi porażki przez demonstracje zwolenników Saakaszwilego i, ostatnio, decyzję sądu".

Jak czytamy w komentarzu, policja ściga Saakaszwilego, a zwolennicy Poroszenki prowadzą kampanię przeciw domagającym się reform parlamentarzystom oraz utworzonemu przy wsparciu Zachodu Narodowemu Biuru Antykorupcyjnemu Ukrainy (NABU).

Silne głosy sprzeciwu ze strony Unii Europejskiej, Departamentu Stanu (USA) i Międzynarodowego Funduszu Walutowego spowolniły tę ofensywę - pisze "WP". "Jednak wydaje się, że Poroszenko kalkuluje, że ani zachodni przywódcy, ani Ukraińcy, którzy obalili ostatniego, spektakularnie skorumpowanego prezydenta (Wiktora Janukowycza - PAP), nie pociągną go do odpowiedzialności z powodu trwającego impasu w konflikcie na wschodzie Ukrainy ze wspieranymi przez Rosję separatystami".

W komentarzu redakcyjnym gazeta ocenia, że dopóki Ukraina nie oczyści swoich instytucji i zdecydowanie nie opowie się za rządami prawa, wciąż będzie bardzo podatna na rosyjską dywersję". A skoro tak jest, widoczna obrona dawnego, skorumpowanego porządku ze strony Poroszenki zwiększa w opinii publicznej poparcie dla Rosji i jej pełnomocników - pisze "WP".

Z pewnością nikt nie cieszy się z przedstawienia z udziałem Saakaszwilego bardziej niż (rosyjski prezydent Władimir) Putin, który wylewając krokodyle łzy, powiedział w czwartek, że "smutno na to patrzeć" - ocenia "WP". Dziennik nawiązuje do incydentu z 5 grudnia, gdy do domu Saakaszwilego w Kijowie wtargnęli policjanci, przed którymi były gruziński prezydent uciekł na dach 8-piętrowej kamienicy, grożąc funkcjonariuszom, że z niego zeskoczy. Stojąc na krawędzi dachu, oskarżył Poroszenkę, że działając na zlecenie Putina, chce wydać go gruzińskim władzom.

Zdaniem redakcji amerykańskiego dziennika USA i Unia Europejska mają duże możliwości wywierania presji na Poroszenkę, któremu zależy na amerykańskiej broni i członkostwie w UE. "Powinni nalegać - czytamy - by zaprzestał on ataków na walczących z korupcją śledczych i utworzył specjalny trybunał antykorupcyjny". Jednocześnie ukraiński przywódca mógłby wyświadczyć sam sobie przysługę i przestać ścigać Saakaszwilego. Kampania ta może jedynie pomóc Gruzinowi w zrealizowaniu jego niefortunnego marzenia, by stać się przywódcą rewolucji - lub męczennikiem - konkluduje "WP".

(az)