USA i jemeńscy rebelianci Huti zawarli rozejm dzięki mediacji Omanu - poinformował we wtorek wieczorem szef dyplomacji tego państwa Badr Al-Busaidi. Krótko przed tym prezydent Donald Trump powiedział, że USA wstrzymują naloty na Huti, ponieważ grupa zgodziła się na przerwanie walk.
USA kierują międzynarodową koalicją, która od początku 2024 r. walczyła z Huti, starając się zabezpieczyć kluczowy dla światowego handlu szlak morski przez Morze Czerwone. W połowie marca tego roku Trump ogłosił nową ofensywę. Zamiast punktowych uderzeń odwetowych, amerykańska armia niemal codziennie atakowała cele w Jemenie. Wojsko informowało pod koniec kwietnia, że zaatakowała ponad 1000 celów, zabijając "setki bojowników Huti, w tym licznych dowódców".
Huti w ostatnich tygodniach zintensyfikowali też ataki na Izrael. Większość pocisków jest zestrzeliwana, ale w niedzielę po raz pierwszy rakieta balistyczna odpalona z Jemenu uderzyła w lotnisko Ben Guriona - główny port lotniczy Izraela. Filmy, na których zostało to utrwalone można obejrzeć TUTAJ.
"Żadna ze stron nie będzie atakować drugiej, w tym amerykańskich statków na Morzu Czerwonym i w cieśninie Bab al-Mandab, zapewniając swobodę żeglugi" - poinformował we wtorek Badr Al-Busaidi, minister spraw zagranicznych Omanu.
W komunikacie nie wspomniano jednak, czy Huti zobowiązali się też do wstrzymania ataków na Izrael.
Mieliśmy wczoraj wieczorem bardzo dobre wieści. Huti ogłosili, że nie chcą już walczyć. Po prostu nie chcą walczyć. I uszanujemy to, zaprzestaniemy bombardowań, oni skapitulowali - powiedział wcześniej we wtorek Trump w Białym Domu.
Przywódca jemeńskich rebeliantów Abdulmalik al-Huti przekazał, że grupa najpierw oceni na miejscu, czy USA wywiązują się z deklaracji wstrzymania ataków. Dodał, że Huti nadal popierają zakończenie izraelskiej agresji na Strefę Gazy.
"Ogłoszenie Trumpa jest 'porażką' premiera Izraela Benjamina Netanjahu i pokazuje wstrzymanie amerykańskiej pomocy dla tego państwa" - zaznaczył przywódca rebeliantów w serwisie X po oświadczeniu Trumpa.
Inny wysoko postawiony przedstawiciel Huti, Mahdi al-Maszat ogłosił, że jego organizacje będzie kontynuowała "ataki wspierające Gazę" i zalecił Izraelczykom, by "pozostali w schronach, bo rząd ich nie ochroni".
Ogłoszenie Trumpa - że USA wstrzymują naloty na Huti, ponieważ grupa zgodziła się na przerwanie walk - potwierdziła we wtorek rzeczniczka Departamentu Stanu Tammy Bruce, choć przyznała, że nie zna szczegółów, i nie potrafiła odpowiedzieć na pytanie, czy porozumienie z bojownikami obejmuje zaprzestanie atakowania tylko amerykańskich statków, czy wszystkich.
Pytana zaś o to, dlaczego Huti zaprzeczyli temu, by zgodzili się na zaprzestanie ataków, stwierdziła, że jest to grupa terrorystyczna i ich słowo nie znaczy tyle, co prezydenta Stanów Zjednoczonych. My patrzymy na działania, nie na słowa - dodała.
Źródło w izraelskim rządzie powiedziało gazecie, że wizyta Trumpa nie została ostatecznie potwierdzona, ale taka możliwość jest "brana pod uwagę" i trwają rozmowy na ten temat.
Inny urzędnik przekazał w poniedziałek portalowi Times of Israel, że nie wie o żadnych przygotowaniach do wizyty Trumpa.
Wizyta amerykańskiego przywódcy na Bliskim Wchodzie będzie jego drugą podróżą zagraniczną w czasie jego nowej kadencji. Pod koniec kwietnia Trump wraz z innymi światowymi przywódcami uczestniczył w pogrzebie papieża Franciszka w Rzymie.
Sam Trump zapowiedział we wtorek, że przed podróżą na Bliski Wschód wyda "bardzo, bardzo ważne ogłoszenie", które będzie "najważniejszym od lat" komunikatem w "ważnej kwestii niekoniecznie związanej z handlem".


