Amerykański stan Floryda walczy z powodzią i dosyć nietypowymi skutkami podstopień. Poza zniszczonymi domami, drogami i koniecznością ewakuacji części mieszkańców pojawił się nowy problem – aligatory.

Naturalne kryjówki tych zwierząt zniszczyła powódź i dlatego są coraz częściej widywane na miejskich ulicach. Służby ratunkowe odbierają dziesiątki telefonów od przerażonych mieszkańców, którzy widzieli kolejne aligatory. Jak donosi amerykański korespondent RMF FM Łukasz Wysocki, na razie udało się złapać dwa małe, ale jest ich podobno dużo więcej.

Kłopot polega na tym, że ludzie po kilku dni ewakuacji zaczynają wracać do swoich zniszczonych domów i z łatwością mogą natknąć się na niechcianego i mało sympatycznego gościa. Władze Florydy zalecają dużą ostrożność – zwłaszcza w czasie spacerowania czy brodzenia po zalanych wodą ulicach. Ostrzegają, że poza aligatorami znajdowano także węże i inne dzikie zwierzęta.