Tylko 38 dni przetrwał czeski rząd mniejszościowy pod przewodnictwem premiera Mirka Topolanka. To najkrócej w powojennej historii Czech. Na odchodne gabinet pozostawił gorycz większego o jedną trzecią od zakładanego deficytu budżetowego.

"Nowy rząd będzie musiał przeprowadzić zdecydowaną reformę podatków i ciąć wydatki socjalne" - stwierdził odchodzący minister pracy.

A zadanie to może spocząć ponownie na Topolanku – jego partia ODS wierzy bowiem, że jako zwycięzca czerwcowych wyborów otrzyma jeszcze raz misję powołania rządu. Sam Topolanek zaznacza jednak, że może takiej propozycji nie przyjąć.

Na misję powołania nowego gabinetu liczy również były premier, przywódca Czeskiej Partii Socjaldemokratycznej (CSSD) Jirzi Paroubek. Prezydent Klaus oznajmił natomiast, że poprowadzi rozmowy rządowe z przedstawicielami wszystkich partii w parlamencie.