Tydzień został do rozpoczęcia zimowych igrzysk olimpijskich w Turynie. Stolica włoskiego Piemontu coraz bardziej przypomina oblężoną twierdzę... Wszak miasto codziennie odwiedzać będzie 90 tys. osób. Do tego dochodzi 5 tys. sportowców, towarzyszące im ekipy czy osobistości ze świata polityki.

Nad bezpieczeństwem sportowców i widzów czuwać będzie 15 tysięcy policjantów, karabinierów, żołnierzy, strażaków, a nawet policjantów z włoskiej skarbówki. W pogotowiu będą ponadto strzelcy wyborowi i spece od broni masowej. Z powietrza strefę igrzysk patrolować będą natowskie samoloty. Na ziemi trwa jeszcze montaż bramek z wykrywaczami metalu. W metrze zainstalowano już 600 kamer.

Teoretycznie wszystko jest więc zapięte na ostatni guzik. Pozostają jednak ważne nie załatwione dotąd sprawy, jak na przykład brak zimowych mundurów dla policjantów, czy - spędzające sen z powiek organizatorom igrzysk - widmo protestów przeciwników budowy szybkiej kolei Turyn - Lyon.

Dodajmy, że wczoraj w Turynie otwarto komunikacyjny "pas olimpijski" - przeznaczony wyłącznie dla sportowców, działaczy i dziennikarzy, którzy korzystając z pasa mają bez problemów, szybko przemieszczać się między arenami zawodów, wioską olimpijską i centrum prasowym. Za naruszenie tego pasa mandat w wysokości 71 euro.