Kandydat na prezydenta Stanów Zjednoczonych Donald Trump stwierdził w jednym z udzielonych wywiadów, że jeśli to on będzie kierował krajem, to w przypadku ew. rosyjskiego ataku, USA nie obronią automatycznie członków NATO, w tym krajów bałtyckich. Jak dodał polityk, takie działanie będzie uzależnione od tego, czy poszczególne kraje "wypełniły swoje zobowiązania" względem Stanów.

Kandydat na prezydenta Stanów Zjednoczonych Donald Trump stwierdził w jednym z udzielonych wywiadów, że jeśli to on będzie kierował krajem, to w przypadku ew. rosyjskiego ataku, USA nie obronią automatycznie członków NATO, w tym krajów bałtyckich. Jak dodał polityk, takie działanie będzie uzależnione od tego, czy poszczególne kraje "wypełniły swoje zobowiązania" względem Stanów.
Donald Trump /MICHAEL REYNOLDS /PAP/EPA

Trump udzielił wywiadu dla dziennika "New York Times". Podczas 45-minutowej rozmowy kandydat na prezydenta USA pojawił się temat zaangażowania USA w obronę sojuszników, członków NATO w przypadku agresji ze strony Rosji. Polityk stwierdził, że przed podjęciem jakichkolwiek akcji trzeba będzie weryfikować wkład tych krajów w działalność Sojuszu.

Trump stwierdził, że - przykładowo - jeśli Rosja zaatakuje kraje bałtyckie, on jako prezydent zdecyduje, czy udzielić im pomocy. Jak dodał, będzie to uwarunkowane tym, czy poszczególni sojusznicy "wypełnili zobowiązania względem USA".

Jeśli tak, to moja odpowiedź brzmi: tak - mówił Trump, odpowiadając na pytanie, czy członkowie mogą liczyć na wsparcie USA w przypadku wybuchu konfliktu.

Od początku wyścigu o fotel prezydenta Stanów Zjednoczonych Donald Trump podkreślał, że dla niego najważniejsze są interesy jego kraju. Część komentatorów twierdzi, że miliarder ma zapędy nacjonalistyczne i niechętnie będzie współpracował z innymi krajami w zakresie polityki zagranicznej.

Kontrowersyjne są też jego wypowiedzi m.in. dotyczące imigrantów.

Z ostatniego sondażu poparcia opinii publicznej wynika, że Donald Trump odrabia straty do Hillary Clinton - swojej rywalki w wyścigu o prezydencki fotel. Według opublikowanego we wtorek najnowszego badania Reuters/Ipsos poparcie dla Clinton zadeklarowało 43 proc. zapytanych, a dla Trumpa 36 proc.

(abs)