​Prezydent USA Donald Trump polecił ministrowi finansów Stevenowi Mnuchinowi "znaczne zwiększenie sankcji" nałożonych na Iran w obliczu narastających napięć między Waszyngtonem a Teheranem. Rosja skrytykowała tę decyzję, a Rijad przedstawił "dowody" na atak z Iranu.

Amerykański prezydent nie ujawnił więcej szczegółów na temat decyzji, jakie podjął po sobotnich atakach na instalacje naftowe w Arabii Saudyjskiej. Niektórzy wysocy rangą urzędnicy amerykańscy, w tym sekretarz stanu Mike Pompeo, oskarżają o ataki Iran. Teheran temu zaprzecza.

Rosyjskie MSZ oświadczyło, że decyzja o zaostrzeniu sankcji na Iran jest destrukcyjna i niczego nie rozwiąże. Dodano jednak, że nowe sankcje - choć bezskuteczne - są lepszym rozwiązaniem niż militarna odpowiedź na ataki.

Celem sobotnich ataków były instalacje naftowe saudyjskiego koncernu Aramco w Bukajk i Churajs na wschodzie Arabii Saudyjskiej. Oficjalnie do ich przeprowadzenia przyznali się sprzymierzeni z Iranem jemeńscy rebelianci Huti, co zdaniem Teheranu miało być "ostrzeżeniem" dla Saudyjczyków, którzy dowodzą koalicją walczącą w Jemenie z Huti od 2015 roku.

Ataki zakłóciły globalne dostawy ropy naftowej. Nastąpiło wstrzymanie produkcji 5,7 mln baryłek ropy dziennie, czyli ok. 50 proc. całkowitej produkcji Aramco (5 proc. globalnej podaży). Saudyjskie władze zapowiedziały, że krajowa produkcja ropy zostanie przywrócona do poprzedniego poziomu do końca września.

Rijad zapowiedział, że dostarczy dowodów łączących Iran z atakiem

Arabia Saudyjska pokazała fragmenty i odłamki, które mają być irańskimi dronami i pociskami rakietowymi. Przy ich pomocy Teheran, zdaniem Rijadu, zaatakował saudyjskie zakłady naftowe. To co zaprezentowano ma być "niezaprzeczalnym" dowodem aktu perskiej agresji.

Rzecznik saudyjskiego Ministerstwa Obrony pułkownik Turki al-Malki oświadczył, że w sumie w kierunku dwóch zakładów naftowych wystrzelono 25 dronów i pocisków. Miały to być irańskie bezzałogowe statki powietrzne Delta Wing i pociski Ya Ali.

Szef saudyjskiego resortu obrony oskarżył o ten wrogi akt  irańskich Strażników Rewolucji.

Ten atak nastąpił z północy i bez wątpienia był sponsorowany przez Iran - powiedział Turki al-Malki na konferencji prasowej.

Wcześniej za ofensywę z użyciem dronów odpowiedzialność wziął jemeński ruch Houthi współpracujący z Iranem, a walczący z koalicją wojskową kierowaną przez Arabię ​Saudyjską.

Wiceprezydent USA Mike Pence powiedział w poniedziałek, że jeżeli Iran przeprowadził ataki na saudyjskie instalacje naftowe, aby zmusić prezydenta Trumpa do zrezygnowania z sankcji gospodarczych nałożonych na Teheran, to taka próba może odnieść odwrotny skutek.

Po jednostronnym wycofaniu się USA w 2018 roku z porozumienia nuklearnego światowych mocarstw z Iranem, Stany Zjednoczone przywróciły dla niego sankcje gospodarcze.