Prezydent Francji Emmanuel Macron wykluczył rezygnację z planów reformy emerytalnej, ale chce je ulepszyć - oświadczyła jego kancelaria dzień po ogólnokrajowym proteście przeciwko szykowanym zmianom. We wtorek na ulice francuskich miast wyszły setki tysięcy ludzi sprzeciwiających się reformie. W Paryżu i Nantes doszło do starć protestujących z policją.

Według otoczenia prezydenta, Emmanuel Macron jest skłonny do "poprawienia reformy" - zwłaszcza, jeśli chodzi o kwestię preferowanego wieku przechodzenia na emeryturę.

Innych szczegółów na razie nie ujawniono.

Pałac Elizejski przekazał również, że rząd rozmawia ze związkami zawodowymi, aby na okres świąt Bożego Narodzenia przerwały strajk w transporcie publicznym.

Środa jest już czternastym dniem strajku generalnego we Francji.

Nowo powołany wysoki komisarz (sekretarz stanu) ds. emerytur przy francuskim ministerstwie solidarności i zdrowia Laurent Pietraszewski oświadczył dzisiaj, że chce kontynuować dialog z partnerami społecznymi, których zapewnił o swej "pełnej dyspozycyjności". Na popołudnie zaplanowano serię spotkań Pietraszewskiego i premiera Edouarda Philippe'a z szefami związków zawodowych i przedstawicielami biznesu.

Reforma emerytalna jest flagowym projektem administracji Emmanuela Macrona. Rząd pozostawił wprawdzie minimalny wiek przejścia na emeryturę na niezmienionym poziomie 62 lat, ale chcąc zachęcić Francuzów do dłuższej pracy, ustalił tzw. preferowany wiek przejścia na emeryturę na poziomie 64 lat.

Założenia reformy premier Edouard Philippe przedstawił 11 grudnia. Dzień później związki zawodowe, które odrzucają rządowe propozycje, zaostrzyły formy trwającego od 5 grudnia strajku generalnego.