Trwające od kilku dni ulewy w USA, zwłaszcza w północno-wschodnich stanach, mogą przynieść potencjalnie katastrofalne skutki. W Akademii Wojskowej w West Point oceniono poziom opadów na zdarzający się raz na tysiąc lat.

"Tragiczna i potencjalnie katastrofalna sytuacja rozwija się w niektórych częściach Nowej Anglii i stanu Nowy Jork. Ciągłe ulewne deszcze, nawiedzające region, powodują gwałtowne powodzie o epickich rozmiarach" - podała w poniedziałek CNN.

Jak poinformowała w hrabstwie Orange tylko w ciągu sześciu godzin spadło ok. 20 cm deszczu. W niedzielę w Akademii Wojskowej Stanów Zjednoczonych w West Point oceniono poziom opadów na zdarzający się raz na tysiąc lat.

W nocy z niedzieli na poniedziałek gubernator Nowego Jorku Kathy Hochul ogłosiła stan wyjątkowy w hrabstwach Orange i Ontario.

Dotychczas stwierdzono co najmniej jedną ofiarę śmiertelną powodzi. W Highlands, w stanie Nowy Jork, utonęła w niedzielę 30-letnia kobieta, której dom porwał żywioł. W hrabstwie Orange wiele pojazdów zostało uwięzionych w wodzie. Pozamykano nieprzejezdne drogi z powodu wzbierającej powodzi.

"Drogi zostały zmyte lub zalane. (...) Utknęli ludzie, a inni z zewnątrz nie mogli się tam dostać" - opisywał zastępca komisarza hrabstwa Orange Alan Mack w rozmowie z AccuWeather, amerykańską firmą medialną, która świadczy komercyjne usługi prognozowania pogody na całym świecie.

Służby meteorologiczne podkreśliły w poniedziałek, że największe ryzyko powodzi występuje w stanie Vermont, ale na nadmierne opady deszczu jest narażona cała Nowa Anglia. Przestrzegały przed "potencjalnie katastrofalną, rozległą, błyskawiczną powodzią z możliwymi skutkami, których nie widziano od czasu huraganu Irene", który w 2011 roku uszkodził lub zniszczył w tym stanie 800 domów i firm, prawie 2400 dróg oraz 300 mostów.