Wielu Amerykanów twierdzi, że polityka prezydenta USA Donalda Trumpa pogorszyła sytuację Afroamerykanów, Latynosów i muzułmanów w Stanach Zjednoczonych. Prawie 6 na 10 Amerykanów twierdzi, że sam prezydent jest rasistą – wynika z sondażu AP-NORC.

Wielu Amerykanów twierdzi, że polityka prezydenta USA Donalda Trumpa pogorszyła sytuację Afroamerykanów, Latynosów i muzułmanów w Stanach Zjednoczonych. Prawie 6 na 10 Amerykanów twierdzi, że sam prezydent jest rasistą – wynika z sondażu AP-NORC.
Donald Trump /SHAWN THEW /PAP/EPA

Z najnowszego badania przeprowadzonego przez The Associated Press-NORC Center for Public Affairs Research wynika, że 57 proc. Amerykanów uważa, że polityka Trumpa jest zła dla muzułmanów, 56 proc., że jest zła dla Latynosów, a 47 proc., że jest zła dla Afroamerykanów.

57 proc. wszystkich dorosłych twierdzi, że prezydent Trump jest rasistą. Z sondażu wynika, że 85 proc. stronników Partii Demokratycznej uważa prezydenta za rasistę, natomiast zgadza się z tym zaledwie 21 proc. zwolenników Partii Republikańskiej.

W połowie stycznia prezydent Trump odrzucił oskarżenia o rasizm po tym jak zarzucono mu użycie wulgarnego słowa do opisania niektórych krajów.

Jestem najmniej rasistowską osobą, z którą kiedykolwiek przeprowadzaliście wywiad - powiedział Trump do dziennikarzy. Dlaczego przyjeżdżają tu ci wszyscy ludzie z krajów na zadupiu?- miał wcześniej powiedzieć prezydent na spotkaniu z senatorami w Gabinecie Owalnym, na którym omawiano udzielanie ochrony imigrantom z Haiti, Salwadoru i krajów Afryki. Wypowiedź Trumpa zacytował dziennik "Washington Post", powołując się na kilka osób, które zostały poinformowane o przebiegu rozmowy.

W ubiegłym roku szerokim echem odbiła się wypowiedź Trumpa w reakcji na zamieszki z 12 sierpnia, które wybuchły w uniwersyteckim miasteczku Charlottesville w stanie Wirginia. W pierwszej reakcji na te wydarzenia Trump potępił za akty przemocy "wiele stron". Trzy dni później podtrzymał tę opinię oraz bronił "pięknych pomników" konfederatów. Przeciwko słowom prezydenta zaprotestowali wówczas czołowi ustawodawcy z obu partii, redakcje większości gazet w USA, a następnie szefowie wielkich amerykańskich korporacji.

(mn)