Czy były premier Włoch Silvio Berlusconi myśli o prezydenturze? Nad tym zastanawia się tamtejsza prasa. 85-letni lider partii Forza Italia, obecnie eurodeputowany, twierdzi, że może dalej służyć krajowi. Wystawienie jego kandydatury przez całą centroprawicę to jeden z możliwych scenariuszy.

Na podjęcie decyzji przez ugrupowania polityczne w sprawie kandydatów czasu jest coraz mniej, bo 7-letnia kadencja prezydenta Sergio Mattarelli skończy się w lutym przyszłego roku. Szef państwa jest wybierany przez połączone izby parlamentu na wspólnym posiedzeniu z udziałem przedstawicieli regionów. 

Ostatnie dni politycznych dyskusji we Włoszech zdominowała kwestia przyszłości Berlusconiego, który zadeklarował, że nie myśli o emeryturze. Dla wielu komentatorów nie ulega wątpliwości, że były trzykrotny premier i założyciel imperium finansowego oraz telewizyjnego myśli o ukoronowaniu swej kariery stanowiskiem prezydenta. 

"Nie wycofam się"

Niedawno powiedział o sobie w wywiadzie: "Uważam, że Silvio Berlusconi może jeszcze przydać się krajowi i obywatelom biorąc pod uwagę szacunek, jaki wciąż mnie otacza w Europie". 

Zobaczymy, co będę mógł zrobić, ale się nie wycofam i będę robić to, co może być przydatne dla naszego kraju - podkreślił. 

Pozostałe ugrupowania centroprawicy, czyli Liga i Bracia Włoch są, jak się zauważa, na dobrej drodze do porozumienia w sprawie poparcia ewentualnej kandydatury Berlusconiego i już prowadzą pierwsze rozmowy z Forza Italia. 

"Cel, który nie jest niemożliwy"

Jednak przy obecnej arytmetyce parlamentarnej, także przy uwzględnieniu przedstawicieli regionów, byłemu szefowi rządu brakuje 50 głosów - odnotowuje w poniedziałek dziennik "Corriere della Sera". Jak twierdzi, Berlusconi mówi swym zaufanym współpracownikom, że uważa Pałac Prezydencki na Kwirynale za cel, który "nie jest niemożliwy". 

Dlatego, zaznacza gazeta, aby mógł zostać zrealizowany, zjednoczony w tej sprawie blok centroprawicy nie może stracić głosów i musi zdobyć też około 50 dodatkowych w szeregach centrolewicy i mniejszych kołach. 

Dziennik odnotowuje, że przywódca Forza Italia ma dodatkowy argument, twierdząc, że gdyby on został szefem państwa, premier Mario Draghi mógłby być dalej na swoim stanowisku. Wcześniej rozważano właśnie jego kandydaturę na prezydenta uważając wręcz, że funkcję szefa rządu będzie pełnić tylko przejściowo. 

Politycy koalicji mówią obecnie, że misję Draghiego widzą jako "długoterminową" ze względu na wyzwania związane z realizacją opracowanego przez jego rząd krajowego planu odbudowy i z wychodzeniem z pandemii. 

"La Stampa" podała, że podczas rozmów w Waszyngtonie minister rozwoju gospodarczego Giancarlo Giorgetti wyraźnie odczuł, że administracji USA zależy na tym, aby Draghi pozostał premierem i kierował procesem ożywienia gospodarczego.