Radosław Sikorski rozpoczął swoją wizytę w Moskwie od rozmowy z Siergiejem Ławrowem. Szefowie polskiej i rosyjskiej dyplomacji mają popisać umowę o bezwizowym ruchu pomiędzy Obwodem Kaliningradzkim i sąsiadującym z nim polskimi regionami. Sikorski jest pierwszym tej rangi urzędnikiem państwa Unii Europejskiej, który przyjeżdża do Rosji po uznawanych za sfałszowane wyborach do Dumy.

Ministrowie mają dla siebie godzinę i - chociaż to wizyta robocza - Sikorski ma możliwość poruszenia tematu wyborów. Pytanie, czy zechce. Wiadomo, że polski minister spotka się popołudniu z przedstawicielami społeczeństwa obywatelskiego, jak nazywa się eufemistycznie opozycję. Wcześniej udzieli wywiadu radiostacji Echo Moskwy i tam pytania o ocenę wyborów w Rosji prawdopodobnie nie uniknie.

Mamy nadzieję, że w Rosji też będzie następowała ewolucja w kierunku demokracji - podkreślał Sikorski przed rozpoczęciem wizyty. W zeszłym tygodniu na ulicach Moskwy tysiące osób demonstrowały przeciwko sfałszowaniu wyborów. Setki zostały zatrzymane przez policję. Wielu uczestników manifestacji pobito. Do podobnych protestów doszło też w innych miastach, w tym w Petersburgu.

Innym tematem, którego nie powinien unikać Sikorski, jest stagnacja w sprawie zbrodni katyńskiej. Rosjanie obiecali, że przekażą dokumenty śledztwa. Jednak do tej pory w ich rękach pozostają najważniejsze tajne tomy dochodzenia.