​Po raz pierwszy w historii "otwarto" niebo nad Moskwą i samoloty mogą przelatywać nad rosyjską stolicą. Na razie tylko te lecące wysoko - na 8100 metrach. Do tej pory bezpieczeństwo władz na Kremlu było priorytetem.

Tę historyczną decyzję wymusił po prostu tłok na moskiewskim niebie. Kontrolerzy mieli olbrzymie problemy w kierowaniu ruchem i zagrażało to bezpieczeństwu pasażerów. 

Linie lotnicze chcą jednak dalszego liberalizowania przepisów obowiązujących w Rosji. Gdyby samoloty mogły lądować wlatując w granice miasta, to aż o jedną trzecią zwiększyłaby się przepustowość lotnisk.