Paryski sąd ma zdecydować, czy wypuścić z aresztu za kaucją maklera banku Societet Generale. Jerome Kerviel jest podejrzany o oszustwo stulecia, czyli narażenie banku na stratę 5 miliardów dolarów.

Dziennik „Le Figaro” pisze z kolei, że Jerome Kerviel sfałszował ponad tysiąc oficjalnych dokumentów, by zataić nielegalne transakcje. Gazeta sugeruje, że nikt nie podejrzewał nawet, iż Kerviel mógł przeprowadzać nielegalne transakcje o wartości aż 5 miliardów euro, bo był uważany za "szarego, nieśmiałego urzędnika".

W przeciwieństwie do swoich kolegów-maklerów nie jeździł bajecznie drogimi kabrioletami tylko metrem, bo nie miał w ogóle samochodu. Nie mieszkał też w luksusowym apartamencie, tylko wynajmował skromne mieszkanie. Wysokość jego oszczędności nie przekraczała 11 tysięcy euro - podczas gdy najlepsi maklerzy dostawali każdego roku wielomilionowe premie. Jego jedynym marzeniem była właśnie obiecywana mu przez dyrekcję premia w wysokości 300 tysięcy euro, która - jak sam przyznaje - miała całkowicie zmienić jego życie.

Wczoraj francuska policja zatrzymała drugiego podejrzanego w sprawie bankowej afery. Nie podano jednak jego tożsamości.

Policyjna brygada finansowa odkryła, że przeprowadzając nielegalne transakcja giełdowe, Kerviel korzystał często z usług pośrednika, zatrudnianego przez jedną z filii Societe Generale.

Obaj często porozumiewali się za pośrednictwem wewnętrznej sieci komputerowej banku. Przed wybuchem afery, pośrednik próbował uspokajać Kerviela, zapewniając go, że przeprowadzane przez niego transakcje są legalne.