Rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa powiedziała w tv Rossija 24 , że "antyrosyjska kampania Wielkiej Brytanii jest częścią ogromnego spektaklu, strasznego show, które w rzeczywistości destabilizuje sytuację międzynarodową".

Zacharowa oświadczyła, że władze Wielkiej Brytanii po incydencie z byłym współpracownikiem rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU Siergiejem Skripalem stosują twardy kurs wobec Rosji z powodu frustracji wywołanej tym, co się dzieje w Syrii.

Trzeba w jakiś sposób pokazać światu, że Rosja w rzeczywistości nie niesie pokoju, lecz prowadzi jakąś swoją grę - oznajmiła Zacharowa na kanale Rossija 24.

Jej zdaniem państwa zachodnie nie porzuciły prób obalenia władz Syrii, mimo że - jak zaznaczyła - w tym kraju już się rozpoczęły procesy pokojowe.

Rzeczniczka rosyjskiego MSZ nawiązała też do substancji wykorzystanej do ataku na Skripala w brytyjskim Salisbury. Jej zdaniem nazwy Nowiczok, która jest wymieniana w tym kontekście, Londyn użył po to, by wywołać skojarzenie z Rosją. Jako najbardziej prawdopodobne źródło pochodzenia tej trującej substancji Zacharowa wymieniła Wielką Brytanię, Słowację, Czechy, Szwecję i - ze znakiem zapytania - USA.

Premier Wielkiej Brytanii nie operuje wzorem, premier Wielkiej Brytanii używa tej nazwy, która momentalnie kojarzy się z Rosją, w ogólności z czymś rosyjskim
- oświadczyła Zacharowa.

Rosja poinformowała w sobotę o decyzji wydalenia z kraju 23 brytyjskich dyplomatów. Rosyjskie MSZ ogłosiło też, że kończy działalność w Rosji organizacji British Council. To odpowiedź na decyzję władz brytyjskich, które postanowiły wydalić 23 rosyjskich dyplomatów uznanych za niezgłoszonych oficerów rosyjskiego wywiadu. Londyn zapowiedział też zaostrzenie sankcji wobec Rosji.

Premier Theresa May obarczyła Rosję odpowiedzialnością za próbę otrucia w Wielkiej Brytanii byłego pułkownika rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU i brytyjskiego agenta Siergieja Skripala i jego córki Julii.

(m)